Świnoujście: Dramatycznie długie kolejki do poradni pulmonologicznej
Pacjenci ze Świnoujścia, którzy potrzebują wizyty w poradni pulmonologicznej w Szpitalu Miejskim im. Jana Garduły, muszą uzbroić się w ogromną cierpliwość. Z danych na dzień 25 września 2025 r. wynika, że pierwszy wolny termin przypada dopiero na 10 stycznia 2027 roku.
Gdzie przyjmowani są pacjenci?
Świadczenia w zakresie gruźlicy i chorób płuc realizowane są w:
Poradni Pulmonologicznej
Adres: Świnoujście, ul. Mieszka I 7
Telefon rejestracji: 91 32 67 424
Ponad rok oczekiwania
Dwuletni czas oczekiwania na wizytę pokazuje skalę problemów w dostępie do specjalistów w Polsce. W przypadku chorób płuc, które często wymagają szybkiej diagnostyki i leczenia, takie opóźnienia mogą prowadzić do poważnych konsekwencji zdrowotnych.
Dlaczego kolejki są tak długie?
Eksperci wskazują na kilka czynników:
brak specjalistów pulmonologów,
niewystarczające finansowanie ze strony NFZ,
rosnącą liczbę pacjentów z chorobami układu oddechowego – zarówno przewlekłymi, jak i powikłaniami po infekcjach wirusowych.
Co mogą zrobić pacjenci?
Choć lista oczekujących do poradni w Świnoujściu jest dramatycznie długa, pacjenci mogą próbować:
sprawdzić dostępność terminów w sąsiednich miastach (np. Szczecin, Goleniów, Kamień Pomorski),
korzystać z prywatnych konsultacji,
monitorować zmiany w systemie rejestracji – czasami pojawiają się pojedyncze, szybsze terminy w wyniku rezygnacji innych osób.
📌 Podsumowanie: W Świnoujściu pierwszy wolny termin do poradni pulmonologicznej w Szpitalu Miejskim im. Jana Garduły przypada na 10 stycznia 2027 roku. To ponad rok i trzy miesiące czekania od dnia rejestracji (wrzesień 2025). To dowód na głęboką zapaść systemu ochrony zdrowia, szczególnie w zakresie chorób płuc, które wymagają szybkiej diagnozy i leczenia.
Kroplówka na kaca – szybka pomoc czy kosztowny mit? Opinie lekarzy i fakty medyczne
Nowa moda w medycynie „na życzenie”
Jeszcze do niedawna pojęcie „kroplówka na kaca” kojarzyło się z luksusowymi usługami dla celebrytów w Los Angeles czy Dubaju. Dziś dostępne są w wielu polskich miastach – zarówno w gabinetach, jak i w formie mobilnej wizyty pielęgniarki w domu pacjenta. Zabieg ma przywracać siły w ciągu godziny po ciężkiej imprezie. Ale czy medycyna faktycznie stoi za tą obietnicą?
Co zawiera kroplówka na kaca?
Dr n. med. Michał Kwiatkowski, specjalista chorób wewnętrznych, tłumaczy:
„Standardowa kroplówka na kaca to płyn izotoniczny lub sól fizjologiczna z dodatkiem elektrolitów i witamin. Często stosuje się też glukozę, a w uzasadnionych przypadkach leki przeciwwymiotne czy przeciwbólowe. Celem jest szybkie nawodnienie i wyrównanie gospodarki elektrolitowej”.
Najczęściej skład kroplówki obejmuje:
sól fizjologiczną lub płyn Ringera,
sód, potas, magnez, wapń,
witaminy z grupy B, witaminę C,
opcjonalnie glukozę i leki objawowe.
Jak działa kroplówka na kaca?
Alkohol prowadzi do odwodnienia, utraty elektrolitów i powstawania toksycznego aldehydu octowego. Objawy takie jak ból głowy, osłabienie, nudności i światłowstręt to efekt złożonych zaburzeń metabolicznych.
Według dr Kwiatkowskiego:
„Wlew dożylny rzeczywiście poprawia stan pacjenta szybciej niż picie wody. Jednak trzeba podkreślić, że nie istnieje żaden preparat, który przyspiesza metabolizm alkoholu. Kroplówka nie ‘wytrzeźwia’ – jedynie łagodzi objawy odwodnienia i osłabienia”.
Kroplówka na kaca
Skuteczność – co mówi nauka?
Choć pacjenci często zgłaszają poprawę już w trakcie infuzji, brakuje jednoznacznych badań naukowych potwierdzających wyższość kroplówki nad klasycznym nawadnianiem doustnym.
Dietetyk kliniczny mgr Anna Mazur dodaje:
„W typowych przypadkach kaca wystarczy woda, elektrolity i lekkostrawne jedzenie. Kroplówka może być pomocna przy silnych objawach i wymiotach, gdy pacjent nie jest w stanie niczego wypić. Ale traktowanie jej jako standardowego sposobu na kaca to przesada”.
Ryzyka i przeciwwskazania
Zabieg, choć pozornie prosty, niesie ze sobą realne zagrożenia.
Możliwe powikłania:
infekcje w miejscu wkłucia,
zakrzepica żył,
reakcje alergiczne,
przeciążenie układu krążenia (np. u osób z niewydolnością serca).
Dr Kwiatkowski ostrzega:
„To nie jest zabieg kosmetyczny. Każda infuzja wymaga aseptyki i nadzoru medycznego. Samodzielne wykonywanie takich wlewów w przypadkowych warunkach może być groźne”.
gdy potrzebna jest szybka poprawa stanu przed ważnym wydarzeniem.
Jednak w większości przypadków najlepszym rozwiązaniem pozostaje:
odpoczynek i sen,
duże ilości wody lub napojów izotonicznych,
lekkostrawna dieta.
Ile kosztuje taka usługa?
Ceny w Polsce wahają się od 400 do 850 zł za zabieg, w zależności od pakietu i miasta. W cenę wlicza się płyn infuzyjny, zestaw witamin i dojazd personelu. To rozwiązanie znacznie droższe niż klasyczne metody walki z kacem.
Podsumowanie – moda czy medycyna?
Kroplówka na kaca to rozwiązanie, które może przynieść ulgę, szczególnie przy silnych objawach odwodnienia. Nie jest jednak cudownym lekiem – nie skraca czasu trzeźwienia i nie usuwa alkoholu z organizmu.
Jak podsumowuje dr Michał Kwiatkowski:
„Traktujmy to jako procedurę medyczną, a nie gadżet po imprezie. Najlepszą profilaktyką kaca wciąż pozostaje rozsądne picie alkoholu i dbanie o nawodnienie”.
Jak pozbyć się tłuszczu z brzucha? 13 sprawdzonych metod od Marka Skoczylasa
Otyłość brzuszna to nie tylko problem estetyczny, ale przede wszystkim metaboliczny, który wiąże się ze zwiększonym ryzykiem wielu chorób, w tym cukrzycy typu 2, chorób sercowo-naczyniowych, a nawet niektórych nowotworów. Autor, lekarz Marek Skoczylas, w swoim filmie przedstawia 13 skutecznych metod, które mają swoje potwierdzenie w badaniach naukowych, a ich wdrożenie może pomóc w redukcji tkanki tłuszczowej z brzucha.
Dieta i nawyki żywieniowe
Ogranicz cukry i przetworzone zboża: Wiele badań łączy spożycie słodzonych napojów z wyższym ryzykiem otyłości ogólnej i brzusznej. Pamiętaj, że dotyczy to również napojów słodzonych popularnymi słodzikami, jak np. aspartam, który również może sprzyjać odkładaniu się tkanki tłuszczowej w tych obszarach. Ograniczenie przetworzonych zbóż (białe pieczywo, makarony) także ma związek z redukcją otyłości brzusznej.
Zwiększ podaż białka i zdrowych tłuszczów: Wprowadzenie diety niskowęglowodanowej lub ketogenicznej na okres do półtora roku może przynieść dobre rezultaty. Zwiększenie ilości białka w diecie (z 15% do 30% kaloryczności) potęguje uczucie sytości i zmniejsza chęć sięgania po przekąski.
Spożywaj produkty bogate w błonnik, ocet jabłkowy i karotenoidy: Błonnik zwiększa sytość, a także spowalnia odpowiedź glikemiczną organizmu. Badania wykazały również, że picie octu jabłkowego (15-30 ml dziennie) może zmniejszać obwód talii. Warzywa zawierające karotenoidy (marchew, szpinak) hamują tworzenie się komórek tłuszczowych.
Zadbaj o mikroflorę jelitową: Spożywanie pokarmów bogatych w inulinę (np. szparagi, czosnek, topinambur) oraz bakterii z grupy Lactobacillus (w kefirze, kombuchy) pomaga w regulacji wagi.
Pij zieloną herbatę i kawę: Zarówno katechiny zawarte w zielonej herbacie, jak i kwasy chlorogenowe w kawie, mogą przyspieszać utratę tłuszczu z brzucha.
Umiarkowanie w spożyciu alkoholu: Nadmierne spożycie alkoholu, szczególnie piwa, jest bezpośrednio związane z rozwojem otyłości brzusznej.
Jedz powoli i w odpowiedniej kolejności: Szybkie spożywanie posiłków jest powiązane z większą ilością przyjmowanych kalorii i chętniej sięgamy po przetworzoną żywność. Warto rozpocząć posiłek od warzyw (błonnika), następnie zjeść białko i tłuszcze, a na końcu węglowodany. Taka kolejność spowalnia wzrost glukozy we krwi, co pomaga w redukcji tłuszczu.
Jak pozbyć się tłuszczu z brzucha? 13 sprawdzonych metod
Styl życia
Nie pomijaj śniadania: Choć pominięcie śniadania może wydawać się sposobem na zmniejszenie kalorii, często prowadzi to do podjadania wieczorem i zwiększa ryzyko nadwagi, chyba że stosujesz post przerywany. Warto skomponować śniadanie bogate w białko i tłuszcze, by zapewnić sobie sytość na dłużej.
Post przerywany: Ta metoda, polegająca na jedzeniu w określonym oknie czasowym, może korzystnie wpływać na utratę wagi i zmniejszenie tkanki tłuszczowej, w tym tłuszczu trzewnego.
Zadbaj o higienę snu: Zbyt krótki sen zaburza poziom hormonów (leptyny i melatoniny), co prowadzi do zwiększonego apetytu i wrażliwości na insulinę. Warto ograniczyć ekspozycję na niebieskie światło przed snem, wietrzyć pokój i ustalić stałą rutynę wyciszającą.
Zredukuj poziom stresu: Kortyzol, czyli hormon stresu, ma wpływ na rozkład tkanki tłuszczowej w ciele i może utrudniać utratę wagi. Zdrowa dieta i aktywność fizyczna (najlepiej w pierwszej połowie dnia) mogą pomóc w redukcji jego poziomu.
Wprowadź aktywność fizyczną: Ćwiczenia fizyczne stabilizują poziom glukozy i apetyt. Zaczynaj od małych kroków, jak codzienne spacery, które również mogą być skuteczne w walce z otyłością brzuszną.
Ćwicz mięsień płaszczkowaty: Odkrycia zespołu dra Hamiltona wskazują, że skurcze tego mięśnia (znajdującego się pod łydką) znacząco poprawiają metabolizm glukozy i trójglicerydów. To proste ćwiczenie można wykonywać na stojąco lub siedząco, unosząc się na palcach.
Program wsparcia dla podstawowej opieki zdrowotnej, realizowany w ramach środków z Unii Europejskiej, miał wzmocnić polskie przychodnie, ułatwić modernizację gabinetów oraz poprawić jakość świadczeń dla pacjentów. Zamiast oczekiwanego sukcesu pojawił się jednak głośny konflikt między lekarzami a Narodowym Funduszem Zdrowia.
Według informacji opublikowanych przez Rynek Zdrowia, część środków z unijnych grantów miała trafić na konta osób spokrewnionych z beneficjentami lub powiązanych z nimi instytucji. To wywołało falę oburzenia i zarzutów o nepotyzm. Lekarze, którzy poczuli się pokrzywdzeni w procesie przydzielania pieniędzy, zapowiadają skierowanie sprawy do sądu.
NFZ broni procedur, lekarze mówią o „zmarnowanej szansie”
NFZ utrzymuje, że proces przyznawania grantów odbywał się zgodnie z obowiązującymi procedurami i regulaminami konkursów. Zaznacza również, że wszystkie pozytywnie ocenione podmioty otrzymały wsparcie, a budżet programu został znacząco zwiększony, by umożliwić udział jak największej liczbie placówek.
Lekarze wskazują jednak, że w praktyce mechanizm podziału środków nie był przejrzysty. W ich ocenie, część dotacji została rozdysponowana w sposób, który faworyzował osoby blisko związane z decydentami. To – jak podkreślają – nie tylko godzi w zasady równego dostępu do unijnego wsparcia, ale także osłabia zaufanie do instytucji publicznych.
Co to oznacza dla pacjentów?
Dla pacjentów oznacza to przedłużenie chaosu i niepewności. Zamiast szybszego dostępu do nowoczesnego sprzętu, lepszej diagnostyki czy szerszej oferty badań w przychodniach, pojawiła się groźba sądowych batalii i zamrożenia części inwestycji.
Program miał przecież zapewnić:
doposażenie gabinetów lekarzy rodzinnych,
lepsze warunki pracy pielęgniarek i położnych,
szerszą dostępność badań profilaktycznych,
poprawę jakości opieki dla pacjentów przewlekle chorych.
Zamiast oczekiwanej poprawy – pojawiły się pytania o transparentność, nadzór i odpowiedzialność za publiczne środki.
Miało być wsparcie, jest awantura. NFZ i lekarze w ogniu sporu o unijne granty
Czy sprawą zajmie się sąd i instytucje unijne?
Środowisko lekarskie zapowiedziało, że jeśli NFZ nie wyjaśni zarzutów i nie opublikuje szczegółowych informacji o podziale środków, sprawa trafi do sądu. Możliwe są także kontrole ze strony instytucji unijnych, które bardzo rygorystycznie podchodzą do zasad wydatkowania funduszy.
Jeśli w toku postępowań okaże się, że doszło do naruszeń, niektóre placówki mogą zostać zobowiązane do zwrotu środków. W grę wchodzą także kary finansowe, a nawet wykluczenie z kolejnych naborów.
Co dalej?
Na razie konflikt narasta, a pacjenci i lekarze zadają sobie pytanie: czy program wsparcia POZ faktycznie poprawi sytuację w polskich przychodniach, czy pozostanie przykładem, jak łatwo zmarnować szansę na realne wzmocnienie systemu ochrony zdrowia?
Wszystko wskazuje na to, że najbliższe miesiące przyniosą nie tylko kolejne dyskusje, ale i prawne starcia między lekarzami a NFZ.
Pandemia COVID-19, choć wydaje się mniej groźna niż w latach 2020–2022, wciąż nie dobiegła końca. Wirus SARS-CoV-2 stale mutuje, tworząc kolejne warianty. Najnowsze z nich – Stratus i Nimbus – wzbudziły zainteresowanie Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) i naukowców na całym świecie. Powodem jest ich szybkie rozprzestrzenianie się, zdolność do omijania odporności oraz nietypowe objawy, które odróżniają je od wcześniejszych linii.
W tym artykule przedstawiamy wszystkie najważniejsze informacje o wariantach Stratus i Nimbus: czym się charakteryzują, jakie dają objawy, jak chronią przed nimi szczepionki oraz co radzą eksperci w zakresie profilaktyki.
Czym jest wariant Stratus?
Wariant Stratus to rekombinant, czyli wirus powstały w wyniku wymieszania materiału genetycznego dwóch podwariantów Omikronu – LF.7 i LP.8.1.2. Do takich „skrzyżowań” dochodzi, gdy osoba jednocześnie zakazi się dwoma różnymi wariantami. Stratus wykazuje:
większą zdolność do omijania odporności, zarówno po szczepieniach, jak i po przebytym COVID-19,
potencjał do szybkiego rozprzestrzeniania się,
objawy zbliżone do wcześniejszych wariantów, ale z jedną cechą szczególną: chrypką i szorstkim głosem, które mogą być pierwszymi sygnałami zakażenia.
Obecnie Stratus znajduje się na liście WHO jako „wariant pod nadzorem”, co oznacza, że nie stanowi jeszcze globalnego zagrożenia, ale wymaga ciągłego monitorowania.
Stratus i Nimbus – nowe warianty COVID-19. Co trzeba o nich wiedzieć? Lekarze wskazują nowy objaw
Czym jest wariant Nimbus?
Wariant Nimbus, określany także jako NB.1.8.1, to kolejna mutacja Omikronu. Został wykryty w kilku regionach niemal równocześnie, co sugeruje, że krążył już wcześniej, zanim go oficjalnie opisano.
Nimbus budzi zainteresowanie, ponieważ:
szybko się rozprzestrzenia,
jest odporniejszy na działanie przeciwciał neutralizujących niż wiele wcześniejszych wariantów,
może wywoływać nowy, bardzo charakterystyczny objaw, zwany „żyletkowym gardłem”.
Ten ostatni symptom jest tak intensywny, że pacjenci opisują ból gardła jako uczucie „przecinania” lub „drapania żyletką”, co odróżnia Nimbus od wcześniejszych wariantów.
Jakie objawy wywołują Stratus i Nimbus?
Wspólne objawy dla obu wariantów to:
gorączka,
kaszel,
katar,
bóle mięśni i stawów,
bóle głowy,
zmęczenie,
ból gardła,
rzadziej utrata smaku i węchu.
Objawy charakterystyczne:
Nimbus – „żyletkowe gardło”, czyli niezwykle ostry, kłujący ból gardła, nasilający się przy przełykaniu i mówieniu.
Stratus – chrypka, szorstki, zmieniony głos, pojawiające się nagle i trwające kilka dni.
Dodatkowo w obu wariantach częściej niż wcześniej obserwuje się objawy żołądkowo-jelitowe – nudności, biegunkę i bóle brzucha.
Różnice między Stratus a Nimbus
Cecha
Stratus
Nimbus
Typ wirusa
Rekombinant (XFG/XFG.3)
NB.1.8.1, podlinia Omikronu
Rozprzestrzenianie
Wysoka zakaźność
Bardzo wysoka zakaźność
Odporność
Ucieczka przed odpornością humoralną
Silna odporność na przeciwciała
Nowy objaw
Chrypka, szorstki głos
„Żyletkowe gardło”
Ciężkość choroby
Brak dowodów na cięższy przebieg
Brak dowodów na cięższy przebieg
Czy szczepionki działają na Stratus i Nimbus?
Aktualne badania wskazują, że szczepionki nadal dobrze chronią przed ciężkim przebiegiem i hospitalizacją. Ochrona przed samym zakażeniem jest słabsza, ponieważ oba warianty mają mechanizmy pozwalające im „uciekać” przed przeciwciałami.
Kluczowa pozostaje odporność komórkowa – dzięki niej osoby zaszczepione i ozdrowieńcy rzadziej trafiają do szpitala i rzadziej umierają z powodu COVID-19.
Eksperci zalecają przyjmowanie dawek przypominających, szczególnie seniorom, osobom przewlekle chorym i tym z osłabioną odpornością.
Diagnostyka – jak wykryć zakażenie?
Testy antygenowe i PCR pozostają skuteczne – wykrywają zakażenie niezależnie od wariantu.
Lekarze apelują, by testować się nawet przy nietypowych objawach, takich jak nagła chrypka czy wyjątkowo silny ból gardła.
W razie pozytywnego wyniku warto izolować się i ograniczyć kontakty, zwłaszcza z osobami starszymi.
Leczenie – co zalecają specjaliści?
Leczenie infekcji Stratus i Nimbus jest takie samo jak w innych wariantach: odpoczynek, nawadnianie, leki przeciwgorączkowe i przeciwbólowe.
W cięższych przypadkach pacjenci mogą kwalifikować się do terapii przeciwwirusowych, takich jak Paxlovid.
Szczególną uwagę należy zwracać na pacjentów z grup ryzyka: osoby starsze, chorujące przewlekle oraz z obniżoną odpornością.
Jak się chronić?
Higiena rąk – częste mycie i dezynfekcja.
Maseczki – w zatłoczonych miejscach wciąż zmniejszają ryzyko.
Wentylacja pomieszczeń – wietrzenie biur, szkół i mieszkań.
Szczepienia – aktualne dawki przypominające są najskuteczniejszą ochroną przed hospitalizacją.
Izolacja przy objawach – pozostanie w domu nawet przy łagodnym przeziębieniu.
Głos ekspertów
WHO: warianty Stratus i Nimbus nie są obecnie powodem do paniki, ale wymagają stałego nadzoru.
Epidemiolodzy: obie linie prawdopodobnie będą dominować w sezonie jesienno-zimowym.
Lekarze kliniczni: najgroźniejsze powikłania dotyczą osób starszych, niezaszczepionych i przewlekle chorych.
Podsumowanie
Stratus i Nimbus to nowe warianty COVID-19 powiązane z Omikronem.
Oba rozprzestrzeniają się szybko i dobrze omijają odporność, ale nie ma dowodów na cięższy przebieg choroby.
Nowe objawy – „żyletkowe gardło” (Nimbus) i chrypka (Stratus) – mogą pomóc w szybszym rozpoznaniu infekcji.
Szczepionki wciąż skutecznie chronią przed hospitalizacją i zgonem.
Najważniejsze środki ostrożności pozostają niezmienne: higiena, maseczki, izolacja, szczepienia.
COVID-19 nie zniknął i nadal wymaga czujności. Stratus i Nimbus pokazują, że wirus nie przestał mutować, dlatego zarówno pacjenci, jak i lekarze powinni być przygotowani na kolejne zmiany.
Kiedy lepiej jest się kąpać, by wspierać organizm? Poranny i wieczorny prysznic działają inaczej
Codzienna kąpiel to dla wielu osób coś oczywistego. Jedni wolą wskoczyć pod prysznic zaraz po przebudzeniu, inni nie wyobrażają sobie pójścia spać bez wieczornego mycia. Choć może się wydawać, że to wyłącznie kwestia przyzwyczajenia, badania i opinie ekspertów pokazują, że pora kąpieli ma realny wpływ na organizm, samopoczucie i zdrowie. Poranny i wieczorny prysznic działają inaczej – jeden pobudza i dodaje energii, a drugi relaksuje i przygotowuje do snu. Warto więc zastanowić się, kiedy kąpiel będzie dla nas najbardziej korzystna.
Poranny prysznic – energia na start
Wiele osób twierdzi, że bez prysznica rano nie potrafią normalnie funkcjonować. Nic dziwnego – woda o umiarkowanej temperaturze doskonale pobudza krążenie, poprawia koncentrację i działa jak naturalna kawa.
Dlaczego warto myć się rano?
Pobudzenie układu krążenia – chłodniejszy strumień wody działa jak zimny bodziec, który zwiększa ciśnienie krwi i dodaje energii.
Lepsza koncentracja – poranny prysznic poprawia dotlenienie organizmu, a tym samym wspiera pracę mózgu.
Świeżość przez cały dzień – w nocy skóra wydziela sebum i pot. Rano szybki prysznic usuwa te resztki, dając poczucie czystości.
Pomoc w alergiach – osoby cierpiące na katar sienny mogą zmyć z włosów pyłki, które osadziły się w nocy, zanim wyjdą z domu.
Idealny poranny prysznic
Najlepiej wybierać wodę letnią lub lekko chłodną. Zbyt gorący prysznic może wywołać uczucie senności, a zamiast pobudzenia – spowolni nasz start w dzień.
Kiedy lepiej jest się kąpać, by wspierać organizm? Poranny i wieczorny prysznic działają inaczej
Wieczorny prysznic – ukojenie i regeneracja
Wieczorna kąpiel ma zupełnie inne zadanie. Nie chodzi o pobudzenie, ale o relaks i przygotowanie organizmu do odpoczynku.
Dlaczego warto myć się wieczorem?
Lepszy sen – ciepła woda rozluźnia mięśnie i obniża poziom stresu. Kiedy wychodzimy z łazienki, ciało zaczyna się stopniowo ochładzać, co jest naturalnym sygnałem dla organizmu, że pora spać.
Czysta pościel – w ciągu dnia zbieramy kurz, pot i zanieczyszczenia. Prysznic przed snem sprawia, że nie przenosimy tego wszystkiego do łóżka.
Pomoc w problemach skórnych – regularne oczyszczanie skóry wieczorem ogranicza ryzyko zapychania porów i powstawania wyprysków.
Regeneracja skóry – po wieczornej kąpieli możemy nałożyć krem lub balsam, które w nocy będą działać intensywniej.
Idealny wieczorny prysznic
Najlepiej wziąć go na około godzinę przed snem. Woda powinna być ciepła, ale nie gorąca – zbyt wysoka temperatura pobudza, zamiast relaksować.
Poranny czy wieczorny prysznic – co wybrać?
Nie istnieje jedna uniwersalna odpowiedź. Wszystko zależy od trybu życia, pracy, rodzaju skóry, a nawet klimatu, w jakim żyjemy.
Prysznic rano sprawdzi się u osób, które:
mają problem z porannym wstawaniem,
potrzebują dodatkowego pobudzenia,
mają tłustą cerę i chcą odświeżyć twarz przed nałożeniem kosmetyków,
uprawiają poranny sport i chcą zmyć pot po treningu.
Prysznic wieczorem będzie lepszy dla osób, które:
pracują fizycznie lub spędzają dzień w zanieczyszczonym środowisku,
mają wrażliwą skórę skłonną do trądziku,
cenią higienę i czystą pościel,
wieczorem potrzebują wyciszenia i relaksu.
A może dwa prysznice dziennie?
Coraz więcej osób wybiera rozwiązanie kompromisowe – krótki prysznic rano i szybkie mycie wieczorem. Rano dla energii, a wieczorem dla higieny. Ważne jednak, aby pamiętać o kilku zasadach:
nie używać zbyt gorącej wody,
ograniczyć czas kąpieli do 5–10 minut,
stosować delikatne kosmetyki, które nie wysuszają skóry,
nawilżać ciało po każdej kąpieli.
Co mówią badania?
Według ekspertów z Sleep Foundation, wieczorna kąpiel 1–2 godziny przed snem może poprawić jakość snu i skrócić czas zasypiania. Z kolei specjaliści cytowani przez Healthline podkreślają, że prysznic rano to najlepszy sposób na naturalne pobudzenie, szczególnie dla osób, które trudno znoszą poranki.
Jak wspierać organizm prysznicem?
Dla energii – rano stosuj naprzemienne strumienie ciepłej i chłodnej wody.
Dla relaksu – wieczorem wybierz łagodny żel o kojącym zapachu lawendy lub rumianku.
Dla skóry – zawsze po kąpieli używaj balsamu, by zatrzymać wilgoć.
Dla odporności – krótki zimny prysznic może pobudzić układ immunologiczny.
Podsumowanie
Poranny i wieczorny prysznic to dwa różne narzędzia wspierania organizmu. Jeden daje energię i świeżość na start dnia, drugi relaksuje i oczyszcza przed snem. Najlepiej dopasować rytuał do własnych potrzeb – niektórzy wybiorą poranny zastrzyk energii, inni wieczorne ukojenie. A część z nas postawi na oba, dostosowując kąpiel do planu dnia.
Jedno jest pewne – regularna higiena to nie tylko kwestia czystości, ale także element dbania o zdrowie, samopoczucie i równowagę organizmu.
Twoje jelita – „drugi mózg”. Jak o nie dbać, aby zachować zdrowie i odporność?
W ostatnich latach naukowcy coraz częściej podkreślają, że jelita to nie tylko narząd trawienny, ale także centrum dowodzenia zdrowiem całego organizmu. To właśnie w jelitach powstaje większość komórek odpornościowych, produkowane są ważne neuroprzekaźniki, a mikrobiom jelitowy wpływa na nasze samopoczucie, energię i odporność psychiczną. Nic dziwnego, że jelita zyskały miano „drugiego mózgu”.
W tym obszernym artykule wyjaśniamy, dlaczego dbanie o jelita jest tak ważne, jakie czynniki im szkodzą oraz jak skutecznie wspierać mikrobiom za pomocą probiotyków, prebiotyków, postbiotyków, diety i stylu życia.
Jelita i mózg – tajemnicza oś mózgowo-jelitowa
Jelita są połączone z mózgiem poprzez tzw. jelitowy układ nerwowy oraz nerw błędny. To dzięki temu jelita i układ nerwowy komunikują się ze sobą w czasie rzeczywistym. Naukowcy odkryli, że bakterie jelitowe potrafią produkować neuroprzekaźniki takie jak GABA, które odpowiadają za spokój i równowagę emocjonalną.
Zaburzony mikrobiom może prowadzić nie tylko do problemów trawiennych, ale również do stanów lękowych, problemów ze snem czy obniżonego nastroju. To dowód na to, że troska o jelita to także troska o zdrową psychikę.
Co szkodzi jelitom?
1. Stres – cichy wróg mikrobiomu
Przewlekły stres, brak snu i ciągłe napięcie psychiczne są jednymi z największych wrogów jelit. Wpływają one na mikrobiom podobnie jak niezdrowa dieta, osłabiając równowagę bakterii i zwiększając podatność na stany zapalne.
2. Dieta zachodnia
Fast foody, nadmiar cukru, soli, konserwantów i brak błonnika powodują, że jelita stają się mniej różnorodne mikrobiologicznie. Taka dieta sprzyja rozwojowi chorób cywilizacyjnych – od otyłości, przez insulinooporność, aż po choroby jelitowe.
3. Nadużywanie leków
Antybiotyki o szerokim spektrum działania potrafią dosłownie „wyczyścić” mikrobiom, niszcząc dobre bakterie. Z kolei popularne leki na zgagę i refluks, czyli inhibitory pompy protonowej, również zaburzają naturalną równowagę mikroflory.
4. Alkohol i toksyny środowiskowe
Regularne picie alkoholu podrażnia błonę śluzową jelit i prowadzi do dysbiozy. Równie groźne są toksyny środowiskowe, które trafiają do naszego organizmu z żywności, wody czy powietrza.
Testy i diagnostyka jelit
W internecie krąży wiele mitów dotyczących diagnostyki jelit. Jednym z popularnych jest tzw. „test z burakami”, który rzekomo miał pokazywać przepuszczalność jelit. W rzeczywistości nie ma on żadnej wartości diagnostycznej.
Najbardziej cenionym testem jest badanie poziomu zonuliny w kale. Zonulina odpowiada za regulację szczelności jelit – jej podwyższony poziom może świadczyć o zespole jelita przesiąkliwego.
Jak wspierać mikrobiom jelitowy?
Probiotyki – celowana pomoc
Probiotyki to żywe bakterie, które wspierają mikrobiom i pomagają przywrócić równowagę w jelitach. Kluczowe jest jednak dobranie odpowiednich szczepów do konkretnych problemów zdrowotnych.
Lactobacillus plantarum 299V (LP299V) – skuteczny przy zespole jelita drażliwego (IBS).
Bifidobacterium Infantis 35624 – wspiera osoby z atopowym zapaleniem skóry (AZS).
Lactobacillus rhamnosus GG (LGG) – wzmacnia odporność w okresie jesienno-zimowym.
Streptococcus salivarius K12 – pomaga w infekcjach gardła i nosogardzieli.
Probiotyki powinny zawierać minimum 1 miliard CFU w jednej dawce. Ważne jest, aby nie popijać ich gorącymi napojami i stosować je co najmniej przez miesiąc, a najlepiej przez 3–5 miesięcy.
Ciekawą metodą jest tzw. terapia pulsacyjna – 10 dni przyjmowania probiotyku, a następnie 20 dni przerwy.
Prebiotyki – pokarm dla dobrych bakterii
Prebiotyki to substancje, które odżywiają dobre bakterie. W diecie znajdziemy je przede wszystkim w błonniku z warzyw, owoców, pełnych ziaren i strączków.
Szczególnie wartościowe są:
inulina (np. z cykorii),
beta-glukan (z owsa),
kolostrum – które wspiera namnażanie bifidobakterii.
Postbiotyki – gotowe metabolity
Postbiotyki to produkty przemiany materii bakterii, które również działają prozdrowotnie. Najbardziej znanym jest maślan sodu, niezwykle istotny dla osób z zespołem jelita drażliwego.
Styl życia a zdrowie jelit
Aktywność fizyczna
Ruch wspiera perystaltykę jelit i zmniejsza ryzyko zaparć. Regularne ćwiczenia poprawiają także odporność i obniżają poziom stresu, co pośrednio wzmacnia mikrobiom.
Nawadnianie
Organizm potrzebuje około 35 ml wody na każdy kilogram należnej masy ciała. To nie tylko czysta woda, ale również zupy, smoothie, owoce, warzywa czy ugotowany ryż. Odpowiednie nawodnienie jest kluczowe dla prawidłowego funkcjonowania jelit.
Twoje jelita – „drugi mózg”. Jak o nie dbać, aby zachować zdrowie i odporność?
Naturalne wsparcie
Kiszonki, kefir czy jogurty naturalne mogą być wartościowym uzupełnieniem diety. Trzeba jednak pamiętać, że zawierają one przypadkowe szczepy bakterii w niewielkich ilościach, więc nie zastąpią celowanej probiotykoterapii.
Dla osób z nietolerancją histaminy kiszonki mogą być wręcz problematyczne, wywołując objawy alergiczne.
Probiotyki sezonowo – dopasowane do potrzeb
Jesień i zima: warto sięgać po szczepy wspierające odporność (LGG, Streptococcus salivarius K12).
Wiosna: w okresie nasilonych problemów skórnych sprawdzi się Bifidobacterium Infantis 35624.
Lato: gdy częściej podróżujemy i ryzykujemy biegunką podróżnych, pomocne mogą być szczepy Lactobacillus acidophilus i Saccharomyces boulardii.
Podsumowanie – jelita to klucz do zdrowia
Dbanie o jelita to nie chwilowa moda, ale fundament zdrowego życia. Zdrowy mikrobiom to silniejsza odporność, lepsze samopoczucie psychiczne, sprawniejszy metabolizm i ochrona przed wieloma chorobami.
Wystarczy zadbać o podstawy:
unikać nadmiaru stresu,
ograniczyć przetworzoną żywność,
stosować celowaną probiotykoterapię,
pamiętać o błonniku i nawodnieniu,
być aktywnym fizycznie.
Twoje jelita naprawdę są „drugim mózgiem” – jeśli o nie zadbasz, one odwdzięczą się zdrowiem całego organizmu.
Donald Trump łączy paracetamol z autyzmem – kontrowersyjne oświadczenie
22 września 2025 roku prezydent USA Donald Trump ogłosił, że popularny lek przeciwbólowy i przeciwgorączkowy – paracetamol (znany w USA jako Tylenol) – stosowany w ciąży może mieć związek ze zwiększonym ryzykiem autyzmu u dziecka. Trump zapowiedział, że jego administracja przygotuje oficjalne ostrzeżenie dla lekarzy, aby nie zalecali tego preparatu ciężarnym. Słowa prezydenta natychmiast obiegły światowe media i wywołały ogromne poruszenie w środowisku medycznym.
Co na to nauka?
Paracetamol od lat uchodzi za stosunkowo bezpieczny lek w ciąży, zwłaszcza w porównaniu z innymi preparatami przeciwbólowymi. Wiele międzynarodowych organizacji medycznych, w tym amerykańska FDA i Światowa Organizacja Zdrowia (WHO), uznaje go za lek pierwszego wyboru w przypadku gorączki czy bólu u kobiet w ciąży.
Jednak już wcześniej pojawiały się badania obserwacyjne, które sugerowały możliwy związek między stosowaniem paracetamolu a ryzykiem rozwoju zaburzeń neurorozwojowych, takich jak ADHD czy autyzm. Naukowcy podkreślają jednak, że:
są to korelacje, a nie dowody przyczynowo-skutkowe,
przyjmowanie paracetamolu często wiąże się z innymi czynnikami ryzyka, np. infekcją czy stanem zapalnym,
dotychczasowe duże badania populacyjne, w tym szwedzka analiza obejmująca prawie 2,5 mln dzieci, nie wykazały jednoznacznego związku między paracetamolem a autyzmem.
Reakcje lekarzy i ekspertów
Świat medyczny przyjął wypowiedź Trumpa z dużą krytyką. Eksperci ostrzegają, że pochopne komunikaty mogą prowadzić do paniki i sprawić, że kobiety ciężarne będą rezygnować z leczenia, co w przypadku wysokiej gorączki czy silnych bólów może być bardziej niebezpieczne dla płodu niż sam lek.
Brytyjski minister zdrowia Wes Streeting stanowczo zdementował słowa Trumpa, podkreślając, że nie ma naukowych podstaw do stwierdzenia, iż paracetamol wywołuje autyzm. Podobne głosy płyną od specjalistów z USA i Europy.
Czy ciężarne powinny się obawiać?
Aktualne rekomendacje pozostają niezmienione:
Paracetamol można stosować w ciąży, ale w najmniejszej skutecznej dawce i przez możliwie najkrótszy czas.
Zawsze należy konsultować się z lekarzem przed rozpoczęciem lub kontynuacją leczenia.
Kluczowe jest zachowanie równowagi między korzyściami a potencjalnym ryzykiem.
Eksperci przypominają: nieleczona gorączka i infekcje w ciąży również mogą zwiększać ryzyko komplikacji i wpływać na rozwój dziecka.
Paracetamol w ciąży a autyzm
Podsumowanie
Wypowiedź Donalda Trumpa wywołała międzynarodową debatę o bezpieczeństwie paracetamolu w ciąży. Chociaż niektóre badania obserwacyjne sugerowały możliwe powiązania z zaburzeniami neurorozwojowymi, aktualny stan wiedzy nie potwierdza bezpośredniego związku przyczynowego. Lekarze i organizacje medyczne apelują o zachowanie spokoju i przypominają, że decyzje terapeutyczne powinny zawsze być podejmowane wspólnie z lekarzem prowadzącym ciążę.
Brak owulacji i problemy z zajściem w ciążę – co warto wiedzieć?
Owulacja to kluczowy moment cyklu miesiączkowego, w którym jajnik uwalnia dojrzałą komórkę jajową zdolną do zapłodnienia. Jeśli ten proces nie zachodzi, mówimy o cyklu bezowulacyjnym. To jeden z najczęstszych powodów problemów z płodnością u kobiet. Nierzadko zaburzenia te pozostają niezauważone aż do momentu, gdy para rozpocznie starania o dziecko. Wtedy często pojawia się konieczność konsultacji ze specjalistą, np. w Klinice Bocian w Szczecinie, która od lat wspiera pacjentów w walce z niepłodnością.
Czym jest cykl bezowulacyjny?
Prawidłowy cykl miesiączkowy sterowany jest przez hormony – estrogen, progesteron, FSH i LH. Ich współdziałanie prowadzi do dojrzewania pęcherzyka jajnikowego, uwolnienia komórki jajowej i przygotowania endometrium do ewentualnej implantacji zarodka. W cyklu bezowulacyjnym ten mechanizm zostaje zaburzony. Brak uwolnienia komórki jajowej oznacza również brak produkcji progesteronu, co sprawia, że błona śluzowa macicy rozwija się wyłącznie pod wpływem estrogenów. W efekcie mogą pojawić się nieregularne lub nietypowo obfite krwawienia, często mylone przez pacjentki z klasyczną miesiączką.
Przyczyny braku owulacji
Brak owulacji w niektórych sytuacjach jest zjawiskiem naturalnym – dotyczy to nastolatek, kobiet karmiących piersią oraz pań w okresie okołomenopauzalnym. Jeżeli jednak anowulacja występuje regularnie w wieku rozrodczym, zwykle świadczy o problemach zdrowotnych. Do najczęstszych przyczyn należą:
zespół policystycznych jajników (PCOS),
choroby tarczycy (niedoczynność, nadczynność),
hiperprolaktynemia (nadmiar prolaktyny),
przedwczesne wygasanie czynności jajników,
przewlekły stres i zaburzenia odżywiania,
nadmierny wysiłek fizyczny,
przyjmowanie leków wpływających na gospodarkę hormonalną.
Objawy cyklu bezowulacyjnego
Zidentyfikowanie cyklu bezowulacyjnego nie zawsze jest proste, ponieważ wiele kobiet nadal doświadcza krwawienia. Warto jednak zwrócić uwagę na sygnały takie jak:
nieregularne miesiączki,
bardzo skąpe lub wyjątkowo obfite krwawienia,
dłuższe przerwy między miesiączkami,
brak charakterystycznego, przejrzystego śluzu płodnego.
Samo występowanie miesiączki nie gwarantuje, że doszło do owulacji. Dlatego w diagnostyce niepłodności lekarze przeprowadzają badania hormonalne, monitorowanie cyklu w USG oraz ocenę poziomu progesteronu w drugiej fazie cyklu.
Leczenie braku owulacji
Terapia zawsze zależy od przyczyny. U części kobiet pomocne okazują się zmiany w stylu życia – zdrowa dieta, regularny sen, redukcja stresu i utrzymanie prawidłowej masy ciała. W innych przypadkach konieczne jest leczenie farmakologiczne, które przywraca równowagę hormonalną i stymuluje owulację. Gdy metody zachowawcze nie przynoszą efektu, kolejnym krokiem jest zapłodnienie pozaustrojowe (in vitro). W Polsce działa program refundacji in vitro, dzięki któremu pary mogą uzyskać dofinansowanie do tej formy leczenia.
⚠️ Ostrzeżenie: Nielegalne zabiegi medycyny estetycznej w Polsce – chińskie preparaty, brak kontroli i dramatyczne skutki
W pogoni za pięknem coraz więcej Polek ryzykuje zdrowie, a nawet życie. Gabinety kosmetyczne oferują zabiegi, które powinny być wykonywane wyłącznie przez lekarzy. Wstrzykiwanie botoksu, powiększanie ust kwasem hialuronowym czy stosowanie stymulatorów tkankowych w wielu przypadkach przeprowadzają osoby bez wykształcenia medycznego. Co gorsza, używają przy tym preparatów niewiadomego pochodzenia, często sprowadzanych z Chin.
Efekt? Coraz częściej pacjentki zamiast piękniejszego wyglądu kończą na oddziałach ratunkowych. To nie pojedyncze przypadki – to rosnące zjawisko, przed którym ostrzegają lekarze i prawnicy.
🚨 Ponad 31 tysięcy gabinetów beauty – i niemal brak kontroli
W Polsce działa już ponad 31 tysięcy gabinetów kosmetycznych. Liczba ta pokazuje, jak wielki jest popyt na „upiększanie”. Jednak za tym boomem kryje się chaos i niebezpieczeństwo.
Zabiegi wymagające wiedzy medycznej są wykonywane przez osoby po krótkich kursach. Nikt nie weryfikuje realnych kompetencji takich osób, a pacjentki często nie zdają sobie sprawy, że oddają swoje zdrowie w ręce kogoś, kto nie zna podstaw anatomii czy farmakologii.
To właśnie w takich miejscach najczęściej dochodzi do tragedii.
💉 Chińskie preparaty kupowane w internecie – bomba z opóźnionym zapłonem
Kolejnym dramatycznym problemem są preparaty stosowane w nielegalnych zabiegach. Zamiast certyfikowanych produktów medycznych trafiają do organizmów kobiet tanie zamienniki z Chin, kupowane przez internet.
Lekarze ostrzegają, że takie substancje:
nie mają certyfikatów CE,
są nieprzebadane, a ich skład jest nieznany,
bywają przechowywane w nieodpowiednich warunkach,
mogą zawierać bakterie, toksyny lub szkodliwe domieszki.
Wstrzyknięcie takiego preparatu w okolice twarzy to ogromne ryzyko – infekcji, ropnia, a nawet martwicy.
🏥 Dramatyczne powikłania – od bólu po sepsę
Lekarze na oddziałach ratunkowych regularnie spotykają pacjentki, które trafiły tam po nielegalnych zabiegach. Lista powikłań jest przerażająca:
silne bóle głowy i zaczerwienienie twarzy,
worki wypełnione płynem pod oczami, mogące prowadzić do sepsy,
obrzęki, ropnie i stany zapalne,
martwica tkanek, deformacje, trwałe blizny,
problemy psychiczne – nerwice, depresja, traumy.
W wielu przypadkach konieczne są zabiegi chirurgiczne, a powikłania zostają na całe życie.
⚖️ Brak regulacji – prawo nie chroni pacjentek
Polskie prawo nie nadąża za rzeczywistością. Podczas gdy w wielu krajach Unii Europejskiej zabiegi medycyny estetycznej mogą wykonywać tylko lekarze, w Polsce luka prawna pozwala kosmetyczkom i kosmetologom działać niemal bezkarnie.
Kontrole są rzadkie, a konsekwencje dla osób wykonujących nielegalne zabiegi – minimalne. Pacjentki, które chcą dochodzić sprawiedliwości, muszą przechodzić długie, trudne postępowania sądowe. W praktyce większość poszkodowanych zostaje sama ze swoim problemem.
❓ Dlaczego kobiety ryzykują?
Mimo tak wielu ostrzeżeń, Polki wciąż masowo korzystają z usług nielegalnych gabinetów. Powody są proste:
Cena – zabieg u kosmetyczki jest nawet o połowę tańszy niż u lekarza.
Dostępność – wolne terminy, szybkie efekty, promocje w social media.
Presja społeczna – Instagram, TikTok i celebrytki kreują modę na pełne usta i „gładką twarz”.
Brak wiedzy – wiele osób nie zdaje sobie sprawy, że botoks i kwas hialuronowy to produkty medyczne.
📌 Historie, które mają ostrzegać
Kobieta po „delikatnym powiększaniu ust” skończyła z martwicą wargi i bliznami. Inna, chcąc zredukować zmarszczki, dostała wstrzyknięty nielegalny preparat i trafiła na intensywną terapię z objawami sepsy.
Takie przypadki to już codzienność. Ofiary mówią o strachu, żalu i ogromnym poczuciu winy, że zaufały osobom bez kwalifikacji.
🧠 Skutki psychiczne – rana, której nie widać
Nielegalne zabiegi rujnują nie tylko ciało, ale i psychikę. U poszkodowanych kobiet pojawia się:
nerwica i stany lękowe,
wstyd i spadek samooceny,
izolacja społeczna,
depresja.
Psychologowie podkreślają, że trauma związana z oszpeceniem twarzy może być bardziej bolesna niż same blizny.
🔎 Co można zrobić?
Eksperci wskazują, że potrzebne są natychmiastowe działania:
zmiana prawa – zabiegi z użyciem igły tylko dla lekarzy,
większe kontrole gabinetów,
surowsze kary dla osób podających nielegalne preparaty,
✅ Jak się chronić – praktyczne wskazówki dla kobiet
Każda pacjentka powinna pamiętać:
wybieraj tylko gabinety, gdzie zabiegi wykonuje lekarz,
sprawdzaj certyfikaty preparatów,
nie kieruj się wyłącznie ceną – niska cena to często ogromne ryzyko,
jeśli masz wątpliwości, rezygnuj.
Twoje zdrowie jest ważniejsze niż chwilowa poprawa wyglądu.
⚠️ Podsumowanie – ostrzeżenie dla wszystkich
Nielegalne zabiegi medycyny estetycznej w Polsce to rosnący problem i realne zagrożenie. Chińskie preparaty kupowane przez internet, brak kontroli i chęć szybkiego zysku sprawiają, że coraz więcej kobiet zamiast piękna otrzymuje ból, blizny i cierpienie.
To nie jest historia z marginesu – to rzeczywistość, która może dotknąć każdą, kto zaufa nieodpowiednim ludziom.
Eksperci ostrzegają: jeśli decydujesz się na zabieg – idź tylko do lekarza. Każda inna droga to ryzyko, którego konsekwencje możesz ponosić przez całe życie.