Ostrzeżenie Sanepidu: Badania wody po wypłynięciu martwego wieloryba w Wisełce

Ostrzeżenie Sanepidu: Badania wody po wypłynięciu martwego wieloryba w Wisełce

Kamień Pomorski / Wisełka – Powiatowa Stacja Sanitarno-Epidemiologiczna w Kamieniu Pomorskim informuje, że w związku z pojawieniem się ciała martwego walenia w rejonie plaży w Wisełce, pobrano próbki wody z kąpielisk w Międzyzdrojach, Międzywodziu oraz – wyjątkowo – w Wisełce. Badania prowadzone są w kierunku wykrycia Escherichia coli oraz enterokoków kałowych.

Dyrektor PSSE Anna Banasiak podkreśla, że choć nie stwierdzono zagrożenia dla zdrowia kąpiących się, to w rejonie zdarzenia może być wyczuwalny intensywny, charakterystyczny zapach wynikający z naturalnych procesów rozkładu dużego organizmu morskiego.

Treść ostrzeżenia

Sanepid zaleca:

  • unikanie kąpieli w rejonie ogrodzonego fragmentu plaży w Wisełce,

  • stosowanie się do poleceń służb zabezpieczających teren,

  • śledzenie komunikatów dotyczących jakości wody, które zostaną opublikowane po zakończeniu badań w czwartek.

Uwaga: wprowadzone 12 sierpnia zakazy kąpieli na kąpieliskach Dziwnów i Dziwnów Przymorze nie mają związku z martwym wielorybem – są wynikiem zakwitu sinic.

Sytuacja w Wisełce

Ciało około 15-metrowego walenia zostało wyrzucone przez morze w niedzielę po południu. Fragment plaży w Wolińskim Parku Narodowym został odgrodzony i jest stale monitorowany. W najbliższych dniach szczątki zostaną usunięte i przekazane do utylizacji przez wyspecjalizowany zakład.

Jak doszło do zdarzenia?

25 lipca martwy waleń został przywleczony przez tankowiec do terminalu LNG w Świnoujściu. Po uzyskaniu zgody Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Szczecinie, 2 sierpnia zwłoki przetransportowano na głębokość około 20 metrów i zakotwiczono w Zatoce Pomorskiej. Silne prądy i wiatr przesunęły jednak ciało w stronę brzegu.

Podsumowanie zaleceń Sanepidu

  • Nie wchodzić na ogrodzony fragment plaży.

  • Unikać kąpieli w bezpośrednim sąsiedztwie miejsca zdarzenia do czasu ogłoszenia wyników badań wody.

  • Śledzić komunikaty Sanepidu oraz Wolińskiego Parku Narodowego.

Wieloryb na plaży

Nowy wariant COVID-19 „Stratus” uderza w Europę i dociera do Polski! Czy wrócą maseczki, lockdown i obowiązkowe szczepienia?

Nowy wariant COVID-19 „Stratus” uderza w Europę i dociera do Polski! Czy wrócą maseczki, lockdown i obowiązkowe szczepienia?

Nowy wariant koronawirusa o nazwie Stratus (XFG) szybko rozprzestrzenia się w Europie i został już potwierdzony w Polsce. Eksperci ostrzegają, że choć Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) ocenia obecne ryzyko jako niskie, sytuacja może zmienić się w ciągu kilku tygodni. Niepokój budzi fakt, że wirus pojawił się w środku lata, wyprzedzając tradycyjny sezon zachorowań.


Stratus – nowy gracz na mapie pandemii

Wariant Stratus, łączący cechy wcześniejszych mutacji Omikrona, jest bardziej zakaźny i wyjątkowo skutecznie przenosi się między ludźmi. W Stanach Zjednoczonych w krótkim czasie stał się trzecim najczęściej wykrywanym wariantem COVID-19. Wskaźniki monitoringu ścieków w USA pokazują gwałtowny wzrost jego obecności – z poziomu „niskiego” do „umiarkowanego” w ciągu zaledwie kilku tygodni.


Objawy zakażenia

Zakażeni Stratus wykazują klasyczne objawy COVID-19:

  • gorączkę,

  • kaszel,

  • bóle mięśni,

  • ból głowy,

  • nudności i wymioty,

  • biegunkę.

Lekarze zwracają jednak uwagę na nowy, wyjątkowo dokuczliwy symptom – ostry, piekący ból gardła określany jako „razor-blade throat” („gardło jak po brzytwie”), często połączony z chrypką.


Czy wrócą obostrzenia i maseczki?

Ministerstwo Zdrowia na razie nie planuje wprowadzenia ogólnokrajowego lockdownu, jednak rozważane są lokalne restrykcje, w tym ponowne wprowadzenie obowiązku noszenia maseczek w szpitalach, komunikacji miejskiej czy placówkach publicznych. Eksperci ds. zdrowia publicznego sugerują przygotowanie infrastruktury testowej i logistycznej, aby móc szybko reagować na wzrost zachorowań.


Nowe szczepionki na horyzoncie

Firmy Pfizer i Moderna już pracują nad zaktualizowanymi wersjami szczepionek, dostosowanymi do wariantu Stratus oraz innych nowych mutacji, takich jak Nimbus (NB.1.8.1). Istnieje duże prawdopodobieństwo, że jeszcze tej jesieni ruszy kampania szczepień przypominających dla seniorów, osób przewlekle chorych i pracowników medycznych.


Jak chronić się przed zakażeniem?

  • Unikaj dużych skupisk ludzi w okresach wzrostu zachorowań.

  • Noś maseczkę w zatłoczonych miejscach publicznych.

  • Regularnie myj ręce i dezynfekuj powierzchnie dotykane przez wiele osób.

  • W przypadku wystąpienia objawów – wykonaj test i ogranicz kontakty.


Podsumowanie

Stratus to nowy wariant COVID-19, który pojawił się w nietypowym okresie letnim i rozprzestrzenia się szybciej niż wcześniejsze mutacje. Choć WHO obecnie ocenia ryzyko jako niskie, doświadczenie z poprzednich fal pandemii pokazuje, że sytuacja może dynamicznie eskalować. Polska powinna być przygotowana na powrót części obostrzeń i szybkie wdrożenie nowych szczepionek, jeśli liczba zachorowań zacznie rosnąć.

Komar z wirusem Usutu w Polsce. Czy mamy się czego bać?

Komary w Świnoujściu: jak chronić dzieci i skutecznie walczyć z plagą – medyczne pomysły i domowe receptury

Komar z wirusem Usutu w Polsce. Czy mamy się czego bać?

W Polsce po raz pierwszy wykryto komara zakażonego wirusem Usutu. Informacja ta wzbudziła zainteresowanie nie tylko w środowiskach naukowych, ale również wśród zwykłych obywateli. Czy nowy wirus stanowi zagrożenie dla zdrowia publicznego? Czym właściwie jest Usutu, jakie niesie ryzyko i co możemy zrobić, by się chronić?

Nowy trop w polskich komarach: wirus Usutu zidentyfikowany

Wirus Usutu (USUV) został po raz pierwszy wykryty w Polsce u zimującego komara złapanego w okolicach Poznania. O odkryciu poinformował zespół naukowców z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu, którzy od kilku lat prowadzą badania nad patogenami przenoszonymi przez komary. To pierwszy przypadek potwierdzający obecność tego wirusa na terenie naszego kraju.

Znalezienie komara z wirusem Usutu jest dowodem na to, że patogen ten przedostał się już do Polski i może zacząć się rozprzestrzeniać, szczególnie że sprzyjają temu zmiany klimatyczne oraz coraz cieplejsze i wilgotniejsze lata.

Pielęgniarka POZ

Co to jest wirus Usutu?

Wirus Usutu to arbowirus z rodziny Flaviviridae – tej samej, do której należą znane i groźne wirusy jak dengue, wirus Zachodniego Nilu czy japońskie zapalenie mózgu. Po raz pierwszy został zidentyfikowany w Ugandzie w 1959 roku, a jego nazwa pochodzi od rzeki Usutu. Od początku XXI wieku coraz częściej pojawiał się w Europie – najpierw we Włoszech, a potem m.in. w Niemczech, Austrii, Czechach, na Węgrzech czy we Francji.

Wirus atakuje przede wszystkim ptaki, w szczególności drozdy i kosy, i to właśnie ich nagłe wymieranie często jest pierwszym sygnałem, że patogen pojawił się na danym obszarze. Jednak z roku na rok notuje się również coraz więcej przypadków zakażenia u ludzi.

Jak dochodzi do zakażenia?

Podobnie jak w przypadku innych arbowirusów, głównym wektorem przenoszącym Usutu są komary. Zakażenie następuje, gdy komar, który wcześniej ugryzł zakażonego ptaka, ugryzie człowieka. To klasyczny model transmisji: ptak – komar – człowiek.

W Polsce obecnie nie stwierdzono przypadków zakażenia człowieka, ale eksperci ostrzegają, że jest to tylko kwestia czasu. Wirus już krąży w populacji komarów, więc wraz ze wzrostem ich liczby latem i wczesną jesienią, ryzyko transmisji na ludzi będzie rosnąć.

Jakie są objawy zakażenia wirusem Usutu?

Zakażenie u większości osób przebiega bezobjawowo albo bardzo łagodnie. Objawy, jeśli się pojawiają, mogą przypominać grypę lub przeziębienie:

  • gorączka,

  • ból głowy,

  • bóle mięśni i stawów,

  • wysypka,

  • ogólne osłabienie.

Jednak w niektórych przypadkach, zwłaszcza u osób z osłabionym układem odpornościowym lub u seniorów, wirus może wywołać znacznie poważniejsze skutki:

  • zapalenie mózgu,

  • zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych,

  • drgawki,

  • utratę świadomości,

  • śpiączkę.

Zgony spowodowane wirusem Usutu są rzadkie, ale zostały już odnotowane w krajach Europy Zachodniej.

Dlaczego naukowcy są zaniepokojeni?

Choć Usutu nie jest jeszcze tak znany jak wirus Zachodniego Nilu, naukowcy z Europy coraz częściej apelują o jego systematyczne monitorowanie. Po pierwsze – patogen ten może łatwo się rozprzestrzeniać w cieplejszym klimacie. Po drugie – komary żyjące w Polsce, takie jak Culex pipiens (komar brzęczący), są zdolne do jego przenoszenia. Po trzecie – wirus może mutować i w przyszłości zwiększyć swoją zjadliwość.

Eksperci z poznańskiego zespołu badawczego alarmują: „To pierwszy potwierdzony przypadek wirusa Usutu u komara w Polsce, ale z pewnością nie ostatni. Konieczne są dalsze badania, monitoring populacji komarów i edukacja społeczeństwa”.

Jakie regiony Polski są najbardziej zagrożone?

Chociaż wirus został wykryty w okolicach Poznania, nie oznacza to, że zagrożenie dotyczy tylko Wielkopolski. Komary są mobilne i łatwo przenoszone przez ludzi, samochody, pociągi czy nawet silne wiatry. Szczególnie zagrożone są:

  • tereny nad rzekami i jeziorami,

  • duże miasta z rozbudowaną infrastrukturą wodno-kanalizacyjną,

  • ogródki działkowe, parki miejskie i lasy.

Wszystkie te miejsca to idealne środowiska dla komarów – zwłaszcza w cieplejsze miesiące.

Czy mamy do czynienia z epidemią?

Nie. Na chwilę obecną w Polsce nie odnotowano żadnego potwierdzonego przypadku zakażenia człowieka wirusem Usutu. Mówimy jedynie o pierwszym przypadku wykrycia wirusa w komarze. To jednak wyraźny sygnał ostrzegawczy – dokładnie tak samo rozpoczynały się problemy z wirusem Zachodniego Nilu w Europie Zachodniej.

Jeśli nie podejmiemy działań zapobiegawczych, scenariusz z Włoch czy Niemiec może się powtórzyć.

Jak się chronić przed zakażeniem wirusem Usutu?

Najważniejszą bronią w walce z chorobami przenoszonymi przez komary jest profilaktyka. Oto zalecenia:

1. Unikaj ugryzień komarów

  • używaj repelentów na bazie DEET, ikarydyny lub olejku z eukaliptusa cytrynowego,

  • zakładaj długie rękawy i spodnie w porach aktywności komarów (rano i wieczorem),

  • unikaj przebywania na terenach wilgotnych i zarośniętych po zmroku.

2. Likwiduj miejsca lęgowe

  • opróżniaj pojemniki z wodą stojącą w ogrodzie (np. wiadra, donice),

  • regularnie czyść rynny i zbiorniki deszczówki,

  • przykrywaj beczki i poidła dla zwierząt.

3. Zabezpiecz okna i drzwi

  • montuj siatki przeciwko owadom,

  • używaj moskitier, zwłaszcza w sypialniach dzieci i osób starszych.

4. Monitoruj zdrowie po ugryzieniu

  • jeśli po ugryzieniu komara pojawią się objawy grypopodobne, skonsultuj się z lekarzem,

  • nie ignoruj problemów neurologicznych – w takich przypadkach konieczna może być hospitalizacja.

Czy planowane są działania rządowe?

Na razie nie ma zapowiedzi ogólnopolskich działań związanych z wirusem Usutu. Jednak lokalne władze w niektórych województwach (Wielkopolskie, Zachodniopomorskie, Mazowieckie) mogą w najbliższym czasie zintensyfikować opryski przeciw komarom i wdrożyć programy informacyjne. Należy jednak pamiętać, że masowe opryski mają swoje minusy – zabijają także pożyteczne owady i mogą być szkodliwe dla środowiska.

Eksperci apelują, by działania były przemyślane i oparte na danych naukowych, a nie emocjonalnych decyzjach.

Czy inne kraje mają już problemy z wirusem Usutu?

Tak. W ostatnich latach:

  • Włochy: Odnotowano kilkadziesiąt przypadków zapalenia mózgu wywołanego wirusem Usutu.

  • Niemcy: Setki martwych ptaków, kilkanaście potwierdzonych przypadków u ludzi.

  • Austria, Francja, Węgry: Wzrastająca liczba zakażeń wśród dzikiego ptactwa i pojedyncze przypadki u ludzi.

Wszystko wskazuje na to, że Usutu powoli rozprzestrzenia się na całą Europę Środkową.

Czy Usutu jest groźniejszy od innych wirusów przenoszonych przez komary?

Nie, ale to nie znaczy, że można go lekceważyć. W porównaniu z dengą czy chikungunyą, wirus Usutu ma znacznie mniejszą śmiertelność i niższą zaraźliwość. Jednak jego największym problemem jest fakt, że długo może pozostawać niewykryty – zarówno w populacji komarów, jak i u ludzi – aż do momentu, gdy wystąpią poważne objawy neurologiczne.

Co dalej? Polska potrzebuje systemowego podejścia

Eksperci zgodnie twierdzą: Polska powinna wdrożyć krajowy program monitorowania patogenów przenoszonych przez komary. Powinien on obejmować:

  • regularne badania komarów w różnych województwach,

  • analizę populacji ptaków i ich stanu zdrowia,

  • kampanie edukacyjne dla mieszkańców,

  • wsparcie dla lekarzy i służb sanitarno-epidemiologicznych.

Bez działań prewencyjnych możemy znaleźć się w sytuacji, w której patogen zadomowi się w naszej faunie i stanie się poważnym zagrożeniem dla zdrowia publicznego.


Podsumowanie

Komar z wirusem Usutu w Polsce to pierwszy sygnał ostrzegawczy, który nie może zostać zignorowany. Choć obecnie ryzyko dla zdrowia publicznego jest niewielkie, zmiany klimatyczne, wzrost populacji komarów oraz brak systemowego monitoringu mogą doprowadzić do szybkiego rozprzestrzeniania się wirusa.

To idealny moment, by zareagować – nie strachem, ale wiedzą, nauką i odpowiedzialnym działaniem.

Wirus Usutu w Polsce: Czy powinniśmy się bać? Objawy, zagrożenia i profilaktyka Co to jest wirus Usutu?

Wirus Usutu w Polsce: Czy powinniśmy się bać? Objawy, zagrożenia i profilaktyka

Co to jest wirus Usutu?

Wirus Usutu (USUV) to flawiwirus przenoszony przez komary, po raz pierwszy zidentyfikowany w Afryce. Obecnie rozprzestrzenia się w Europie, w tym w Polsce. Jego rezerwuarem są ptaki, a komary z rodzaju Culex przenoszą wirusa na inne ptaki, konie i ludzi. Choć większość zakażeń przebiega bezobjawowo, wirus może powodować poważne komplikacje neurologiczne.

Wirus Usutu w Polsce

W Polsce wirus wykryto u ptaków i komarów. Badania potwierdziły obecność dwóch linii genetycznych wirusa: Africa 2 i Africa 3. Oznacza to, że patogen jest już obecny w środowisku naturalnym naszego kraju. Wykryto go m.in. w Wielkopolsce, Mazowszu i na Podlasiu.

Objawy zakażenia u ludzi

Większość przypadków zakażenia przebiega bezobjawowo, ale u niektórych mogą wystąpić objawy podobne do grypy:

  • gorączka
  • bóle głowy
  • wysypka
  • osłabienie

W rzadkich przypadkach wirus może prowadzić do:

  • zapalenia opon mózgowo-rdzeniowych
  • zapalenia mózgu (encefalitis)
  • drgawek
  • zaburzeń świadomości

Szczególnie narażone są osoby starsze i z obniżoną odpornością.

Jak się chronić?

Nie istnieje szczepionka ani leczenie przyczynowe wirusa Usutu. Najskuteczniejszą formą ochrony jest unikanie ukąszeń komarów:

  • stosowanie repelentów
  • noszenie odzieży zakrywającej ciało
  • montowanie moskitier w oknach
  • usuwanie stojącej wody z otoczenia domu (np. z wiader, doniczek, rynien)

Aktualna sytuacja epidemiologiczna

Rok 2025 przynosi sprzyjające warunki dla komarów: wysokie temperatury i częste opady. To doskonałe warunki do rozmnażania się owadów, a tym samym do rozprzestrzeniania się wirusa. Polska jest coraz bardziej narażona na zagrożenie ze strony Usutu.

Co robić, jeśli podejrzewasz zakażenie?

W przypadku gorączki, bólu głowy, wysypki lub innych objawów neurologicznych po ukąszeniu komara, należy skonsultować się z lekarzem. Diagnostyka polega na wykonaniu testów PCR oraz badań serologicznych.

Podsumowanie

Wirus Usutu to nowe, ale realne zagrożenie w Polsce. Choć nie wywołuje jeszcze masowych zachorowań, jego obecność w środowisku jest faktem. Warto zachować czujność, stosować środki ochrony przed komarami i śledzić komunikaty sanitarno-epidemiologiczne. Profilaktyka to dziś najskuteczniejsza broń w walce z tym niewidzialnym wrogiem.

 

Coraz więcej zakażeń RSV na Śląsku. Czy Polsce grozi nowa pandemia?

Coraz więcej zakażeń RSV na Śląsku. Czy Polsce grozi nowa pandemia?

RSV znów atakuje. Śląsk z rosnącą liczbą przypadków

W ostatnich tygodniach lekarze i sanepid na Śląsku notują coraz więcej przypadków zakażeń wirusem RSV – syncytialnym wirusem oddechowym. To niepokojący trend, który dotyczy głównie niemowląt, małych dzieci oraz osób starszych. W mediach społecznościowych pojawiają się dramatyczne relacje rodziców, którzy z chorymi dziećmi trafiają na oddziały pediatryczne przepełnione kaszlem i gorączką.

Czy Polska powinna się obawiać nowej pandemii? Czy sytuacja ze Śląska to jedynie lokalny problem, czy może początek większego kryzysu zdrowotnego? Sprawdzamy, co mówią dane, eksperci i służby sanitarno-epidemiologiczne.

Czym jest RSV i dlaczego budzi obawy?

RSV, czyli respiratory syncytial virus, to wirus wywołujący infekcje dróg oddechowych – szczególnie groźny dla niemowląt do pierwszego roku życia, dzieci z chorobami przewlekłymi oraz seniorów. U większości zakażonych powoduje objawy przypominające przeziębienie: katar, kaszel, gorączkę, osłabienie. Jednak u osób z obniżoną odpornością może prowadzić do poważnych powikłań – zapalenia oskrzelików, płuc i ostrej niewydolności oddechowej.

RSV to jeden z głównych powodów hospitalizacji małych dzieci w sezonie jesienno-zimowym. W krajach zachodnich wirus ten powoduje znaczne obciążenie systemów ochrony zdrowia – szczególnie oddziałów pediatrycznych i intensywnej terapii.

Dane z Polski: rekordowe liczby zachorowań

Według danych Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego – PZH, tylko w styczniu 2025 roku w Polsce odnotowano ponad 16 000 przypadków zakażeń RSV, co stanowi ogromny wzrost względem poprzednich lat. Dla porównania: w analogicznym okresie rok wcześniej było to zaledwie kilka tysięcy. Wzrost zachorowań jest więc wielokrotny i wskazuje na silną aktywność wirusa.

Eksperci tłumaczą ten trend tzw. „luką odpornościową” – w czasie pandemii COVID-19 kontakty społeczne były ograniczone, co doprowadziło do obniżenia naturalnej odporności populacji na wiele wirusów sezonowych, w tym RSV.

Śląsk na czele statystyk. Szpitale pod presją

Śląsk jest jednym z regionów, które najwcześniej i najsilniej odczuły falę zakażeń RSV. W kilku miastach województwa – Katowicach, Gliwicach, Rybniku i Częstochowie – liczba dzieci zgłaszających się z objawami ostrej infekcji dróg oddechowych przekroczyła możliwości przyjęć.

Rodzice informują, że na SOR-ach brakuje miejsc, a dzieci czekają po kilka godzin na konsultację. Lekarze potwierdzają, że większość przypadków to właśnie RSV, które u niemowląt przebiega z dusznością i wysoką gorączką. Szpitale apelują o nieprzyprowadzanie dzieci z łagodnymi objawami, aby nie przeciążać systemu.

Czy grozi nam nowa pandemia?

Choć liczba przypadków jest wysoka, a przebieg choroby bywa ciężki, eksperci nie używają słowa „pandemia” w kontekście obecnej fali RSV. Powodów jest kilka:

  • RSV jest wirusem sezonowym – jego aktywność wzrasta każdej zimy, choć czasem wcześniej (np. już jesienią).

  • Występowanie RSV jest dobrze znane i obserwowane od dekad.

  • Nie obserwuje się mutacji RSV, które mogłyby wywołać globalny kryzys zdrowotny, jak w przypadku koronawirusa SARS-CoV-2.

  • Mimo wzrostu zachorowań, nie doszło do masowych zgonów ani destabilizacji systemu ochrony zdrowia.

Zagrożenie pandemiczne byłoby realne jedynie w przypadku nowego, nieznanego szczepu RSV, o wyższej zaraźliwości lub śmiertelności. Obecna sytuacja to raczej intensywny sezon wirusowy.

Kto jest najbardziej narażony?

Zakażenie RSV może wystąpić u każdego – zarówno dzieci, dorosłych, jak i seniorów. Jednak szczególne ryzyko powikłań i hospitalizacji dotyczy:

  • niemowląt (zwłaszcza poniżej 6. miesiąca życia),

  • wcześniaków,

  • dzieci z wrodzonymi wadami serca lub układu oddechowego,

  • seniorów (powyżej 65. roku życia),

  • osób z obniżoną odpornością (np. chorujących na nowotwory, HIV, po przeszczepach).

W przypadku tych grup każda infekcja dróg oddechowych – nawet pozornie łagodna – może przerodzić się w poważne zagrożenie życia.

Objawy RSV – na co zwrócić uwagę?

Typowe objawy zakażenia RSV to:

  • katar i niedrożność nosa,

  • suchy, męczący kaszel,

  • gorączka,

  • świszczący oddech,

  • duszność,

  • brak apetytu,

  • senność i apatia (u dzieci).

W przypadku niemowląt często pojawia się bezdech, sinica, spadek saturacji. To objawy alarmowe – wymagające natychmiastowej pomocy medycznej.

Jak się chronić przed RSV?

Nie istnieje uniwersalna szczepionka przeciw RSV dostępna dla ogółu społeczeństwa (choć są prowadzone intensywne prace badawcze i niektóre kraje wprowadziły już szczepienia dla niemowląt i kobiet w ciąży).

W Polsce stosowana jest immunoprofilaktyka dla wybranych grup dzieci – z użyciem przeciwciał (np. palivizumabu), ale tylko w przypadku wcześniaków i dzieci wysokiego ryzyka.

Aby zmniejszyć ryzyko zakażenia:

  • myj ręce po powrocie do domu, przed posiłkiem i po kontakcie z dziećmi,

  • unikać kontaktu niemowląt z chorymi osobami (nawet z pozoru „zwykłym katarem”),

  • wietrz pomieszczenia i dbaj o czystość zabawek i powierzchni,

  • zakrywaj usta podczas kaszlu – naucz tego dzieci,

  • w okresie wysokiej zachorowalności ogranicz wizyty w galeriach, żłobkach, dużych skupiskach ludzi.

Sezonowość RSV – co czeka nas dalej?

Tradycyjnie sezon RSV w Polsce przypadał na grudzień–kwiecień, jednak w ostatnich latach – po pandemii COVID-19 – nastąpiło jego przesunięcie. Szczyt przypadków obserwuje się już od października i trwa aż do marca.

Eksperci przewidują, że RSV pozostanie z nami na długo, ale jego wpływ będzie zależał od odporności populacyjnej, skuteczności profilaktyki oraz dostępu do immunoprofilaktyki dla dzieci.

Ważnym wskaźnikiem są także badania seroprewalencji – czyli odsetka osób posiadających przeciwciała. W Polsce poziom odporności populacyjnej na RSV w 2024 roku wynosił ponad 91% – ale u niemowląt zaledwie 35%. To one są dziś najbardziej zagrożone.

Co mówi Ministerstwo Zdrowia?

Ministerstwo Zdrowia oraz Główny Inspektorat Sanitarny monitorują sytuację epidemiologiczną RSV, ale nie przewidują wprowadzenia stanu zagrożenia epidemicznego. Władze zalecają zachowanie podstawowych zasad higieny oraz zgłaszanie się do lekarza przy poważnych objawach.

Szpitale są przygotowane na sezon infekcyjny, choć – jak pokazuje przykład Śląska – lokalnie może dochodzić do przeciążenia systemu opieki pediatrycznej.

Podsumowanie: sytuacja poważna, ale nie pandemiczna

Wzrost zachorowań na RSV – zwłaszcza na Śląsku – to poważne wyzwanie dla systemu zdrowia, rodziców i opiekunów małych dzieci. Jednak obecna sytuacja nie spełnia kryteriów pandemii i nie wymaga drastycznych kroków ogólnokrajowych.

Najważniejsze to edukacja, profilaktyka i szybka reakcja na objawy u najmłodszych. Zamiast paniki – potrzebujemy odpowiedzialności i świadomości. RSV nie jest nowym zagrożeniem, ale starym wirusem, który uderza mocniej w nieprzygotowaną populację.

Jak reanimować osobę po utonięciu? Poradnik pierwszej pomocy krok po kroku

☠️ Jak reanimować osobę po utonięciu? Poradnik pierwszej pomocy krok po kroku

Latem, zwłaszcza w miejscowościach nadmorskich jak Świnoujście, Gdańsk, Mielno czy Kołobrzeg, dochodzi do wielu tragedii nad wodą. Utonięcia są niestety częstym zagrożeniem. Każda minuta może uratować życie. Co zrobić, gdy wyciągasz człowieka z wody i nie oddycha? Poznaj zasady skutecznej reanimacji – krok po kroku.


📍 Reanimacja po utonięciu – sytuacje, w których liczy się każda sekunda

Utonięcie to stan, w którym dochodzi do braku dopływu tlenu do organizmu – najpierw wskutek zachłyśnięcia się wodą, potem przez zatrzymanie oddechu i krążenia. U poszkodowanego może wystąpić:

  • utrata przytomności,

  • zatrzymanie oddechu,

  • zatrzymanie akcji serca,

  • sinica, bezwład, brak reakcji na bodźce.

W takiej sytuacji natychmiastowa pomoc ze strony świadka zdarzenia jest decydująca. Świadek zdarzenia staje się pierwszym ratownikiem. Zanim dotrze zespół medyczny – to Twoje działania mogą uratować życie.


🧭 Pierwsze kroki – ocena sytuacji i wezwanie pomocy

  1. Zadbaj o bezpieczeństwo swoje i innych.

    • Nie wchodź do wody, jeśli jesteś sam lub nie potrafisz pływać.

    • Jeśli ofiara znajduje się blisko brzegu – wyciągnij ją np. przy pomocy kija, koła ratunkowego lub liny.

  2. Wezwij pomoc.

    • Dzwoń pod numer 112 lub 999.

    • Przekaż: „Nieprzytomna osoba wyciągnięta z wody. Brak oddechu. Potrzebna natychmiastowa pomoc.”

    • Podaj dokładną lokalizację (np. „Świnoujście, plaża główna, wejście od ul. Powstańców Śląskich”).


🧠 Czy poszkodowany żyje? Ocena przytomności i oddechu

  • Sprawdź reakcję na głos i dotyk – potrząśnij za ramię, krzyknij: „Słyszysz mnie?!”

  • Jeśli brak reakcji – odchyl głowę do tyłu, unieś brodę i sprawdź oddech przez 10 sekund.

  • Jeżeli nie widzisz ruchów klatki piersiowej i nie czujesz powietrza – przejdź do reanimacji.


🫁 Reanimacja – jak wykonać resuscytację osoby po utonięciu

🔴 Krok 1: Udrożnienie dróg oddechowych i oddechy ratownicze

  • Po utonięciu drogi oddechowe mogą być zablokowane wodą.

  • Odchyl głowę, unieś brodę.

  • Zatkaj nos i wykonaj 2 pełne wdechy ratownicze, obserwując czy klatka piersiowa się unosi.

  • Jeśli się nie unosi – sprawdź, czy nie ma ciała obcego w jamie ustnej.

❤️ Krok 2: Masaż serca

  • Ułóż dłonie jedna na drugiej na środku klatki piersiowej.

  • Uciśnij mocno 30 razy:

    • Głębokość: 5–6 cm

    • Częstotliwość: 100–120/min

  • Po 30 uciśnięciach wykonaj znów 2 oddechy ratownicze.

🔁 Kontynuuj schemat 30:2 aż do przyjazdu karetki lub powrotu oznak życia.


⚡ Jeśli dostępne jest AED – użyj go!

  • AED to automatyczny defibrylator dostępny na plażach, w budkach ratowników, hotelach.

  • Włącz urządzenie – słuchaj komunikatów głosowych.

  • Jeśli AED każe wykonać defibrylację – upewnij się, że nikt nie dotyka poszkodowanego, i naciśnij przycisk.

  • Po defibrylacji natychmiast wróć do reanimacji.


🌡️ Co robić po skutecznej reanimacji?

  • Jeśli oddech wraca, a poszkodowany odzyskuje przytomność:

    • Ułóż go w pozycji bocznej ustalonej.

    • Przykryj – zapobiegaj wychłodzeniu.

    • Obserwuj – kontroluj oddech, nie zostawiaj go samego do przyjazdu ZRM.


📍 Dlaczego ten poradnik jest tak ważny?

W miejscowościach takich jak Świnoujście, Międzyzdroje, Rewal czy Łeba, latem codziennie dochodzi do utonięć, zasłabnięć i zagrożeń życia nad wodą. Woda nie wybacza błędów, a szybka reakcja może decydować o życiu lub śmierci.

Ten poradnik warto udostępnić rodzinie, przyjaciołom, turystom. Nie tylko ratownicy mogą ratować życie. Ty też możesz.


📈 tSłowa kluczowe użyte w artykule: reanimacja po utonięciu, ratowanie tonącego, co robić gdy ktoś się topi, pierwsza pomoc Świnoujście, bezpieczeństwo nad wodą, masaż serca, oddechy ratownicze, AED, pierwsza pomoc plaża.

  • Lokalizacja: Świnoujście i regiony nadmorskie.


📣 Podsumowanie

Reanimacja osoby po utonięciu to nie tylko obowiązek moralny, ale i realna szansa na ocalenie życia. Jeśli wiesz, jak działać, nie boisz się działać. Wiedza ratuje życie – dlatego zapamiętaj ten poradnik, wydrukuj go, przekaż dalej.

Cholera w Stargardzie wykluczona. GIS potwierdza: brak toksyny, kwarantanna zakończona

Służba zdrowia w Świnoujściu Świnoujście – uzdrowiskowe miasto z doskonałą opieką zdrowotną

Stargard / Szczecin (woj. zachodniopomorskie) – Potwierdzone informacje z Głównego Inspektoratu Sanitarnego rozwiewają wszelkie wątpliwości: nie ma przypadku cholery w Stargardzie, a bakteria wykryta u starszej pacjentki nie była toksynotwórcza. Osiem osób, które miały kontakt z zakażoną przecinkowcem cholery, zakończyło już kwarantannę. Pacjentka pozostaje w szpitalu w Szczecinie, jej stan jest stabilny.


GIS: Nie ma cholery, nie ma zagrożenia epidemicznego

Jak przekazał Marek Waszczewski, rzecznik Głównego Inspektora Sanitarnego, najnowsze badania mikrobiologiczne przeprowadzone w laboratoriach wykazały jednoznacznie, że wykryta u pacjentki bakteria Vibrio cholerae nie produkuje toksyny cholerycznej.

„To oznacza, że kobieta nie jest chora na cholerę. Dodatkowo, żadna z osób objętych nadzorem sanitarnym nie wykazywała objawów zakażenia” – podkreślił Waszczewski.

Władze sanitarne w województwie zachodniopomorskim działają w porozumieniu z GIS i powiatowymi stacjami sanitarno-epidemiologicznymi. Sytuacja jest opanowana, a kwarantanna w Stargardzie i nadzór epidemiologiczny w Szczecinie zostały zakończone.


Stargard: podejrzenie cholery wywołało działania prewencyjne

Zakażenie przecinkowcem cholery wykryto u starszej pacjentki ze Stargardu, która została przewieziona do szpitala wojewódzkiego w Szczecinie. Ze względu na obecność bakterii Vibrio cholerae w organizmie kobiety, rozpoczęto procedury sanitarne, a 8 osób z otoczenia chorej objęto kwarantanną.

Ostatnia grupa zakończyła izolację 26 lipca 2025 roku o godzinie 00:00. Wszystkie osoby pozostają zdrowe, a objawy choroby nie wystąpiły u żadnej z nich.


Pacjentka stabilna, nie ma ryzyka epidemii cholery

Pacjentka nadal znajduje się w szpitalu w Szczecinie, ale – jak podkreślają lekarze – jej stan jest stabilny. Nie występują u niej objawy typowe dla cholery: intensywna biegunka, wymioty czy odwodnienie. Obecnie przebywa w szpitalu wyłącznie ze względów diagnostycznych i prewencyjnych.

To bardzo ważna informacja dla mieszkańców Stargardu, Szczecina i całego regionu Pomorza Zachodniego, ponieważ oznacza brak ryzyka rozprzestrzenienia się zakażenia.


Czym jest przecinkowiec cholery i czy mamy się czego obawiać?

Vibrio cholerae, czyli przecinkowiec cholery, to bakteria odpowiedzialna za wywoływanie groźnej choroby biegunkowej – cholery – głównie w rejonach o niskim poziomie higieny i ograniczonym dostępie do czystej wody.

Jednak nie każda forma bakterii jest toksyczna. Bakteria wykryta w Stargardzie nie produkowała toksyny cholerycznej, co potwierdziły specjalistyczne badania toksykologiczne.

W Polsce przypadki cholery są wyjątkowo rzadkie i zazwyczaj dotyczą osób wracających z zagranicy. System nadzoru sanitarnego i epidemiologicznego w Polsce działa skutecznie, a każde podejrzenie jest natychmiastowo weryfikowane.


Jak chronić się przed zakażeniami bakteryjnymi?

Choć sytuacja została opanowana, GIS przypomina o podstawowych zasadach profilaktyki:

  • Dokładne mycie rąk – szczególnie po skorzystaniu z toalety i przed jedzeniem.

  • Prawidłowa obróbka termiczna żywności – gotowanie i smażenie mięsa, ryb i owoców morza.

  • Spożywanie tylko czystej wody – najlepiej butelkowanej lub przegotowanej.

  • Unikanie spożywania surowych owoców i warzyw poza domem, zwłaszcza w okresach letnich.


W poniedziałek oficjalne wyniki końcowe

Jak zapowiedział GIS, pełna dokumentacja laboratoryjna i szczegółowy komunikat zostaną opublikowane w poniedziałek, 28 lipca 2025 roku. Choć oficjalne stanowisko zostanie przedstawione za kilka dni, wstępne analizy nie pozostawiają wątpliwości: nie mamy do czynienia z przypadkiem cholery.


Cholera w Polsce – rzadkość, nie panika

Cholera to choroba endemiczna w krajach tropikalnych, gdzie brak dostępu do czystej wody i higieny sprzyja jej rozwojowi. W Polsce ryzyko epidemii jest znikome, a ostatnie przypadki zachorowań notowano dziesiątki lat temu.

Ostatnie wydarzenia w Stargardzie pokazują, że polski system sanitarny działa sprawnie, a społeczeństwo może czuć się bezpieczne.


Podsumowanie najważniejszych faktów 

  • Lokalizacja zdarzenia: Stargard, Szczecin, województwo zachodniopomorskie, Polska

  • Stan pacjentki: stabilny, hospitalizacja w Szczecinie

  • Typ bakterii: przecinkowiec cholery (Vibrio cholerae) – nietoksyczny

  • Liczba osób na kwarantannie: 8 – wszyscy zdrowi

  • Zagrożenie epidemiologiczne: wykluczone

  • Służby zaangażowane: GIS, PSSE Stargard, PSSE Szczecin

  • Data zakończenia kwarantanny: 26.07.2025

  • Planowana publikacja wyników końcowych: poniedziałek, 28.07.2025

  • Działania zalecane przez GIS: higiena osobista, obróbka termiczna żywności, picie bezpiecznej wody

Cholera w Stargardzie? Wyniki badań wykluczają zagrożenie – kwarantanna zakończona, pacjentka w stanie stabilnym

Cholera w Polsce: Koniec kwarantanny pierwszych osób. Służby czekają na wyniki badań

W środę, 23 lipca 2025 roku, zakończyła się kwarantanna pierwszej grupy osób mających kontakt z seniorką, u której wykryto bakterie cholery w Stargardzie. Choć sytuacja wydaje się opanowana, nadal nie wiadomo, skąd pochodzi zakażenie. Sprawą zajmują się służby sanitarne.


Cholera w Polsce: Koniec kwarantanny pierwszej grupy. Co dalej ze sprawą seniorki ze Stargardu?

W środę 23 lipca 2025 roku zakończyła się kwarantanna dla pierwszej grupy osób, które miały kontakt z seniorką z podejrzeniem cholery w Stargardzie. Łącznie pod nadzorem epidemiologicznym znalazło się ponad 100 osób. Choć sytuacja została szybko opanowana, pojawiają się pytania, czy alarm nie był przedwczesny i skąd w ogóle wzięła się groźna bakteria.

Przypadek cholery w Stargardzie poruszył opinię publiczną

Informacja o wykryciu przecinkowca cholery u pacjentki szpitala w Stargardzie pojawiła się w mediach w sobotę, 19 lipca. Kobieta została przetransportowana do szpitala wojewódzkiego w Szczecinie, gdzie wykonano dodatkowe badania. Dwa niezależne laboratoria potwierdziły obecność Vibrio cholerae, czyli bakterii wywołującej cholerę.

W związku z tym, 26 osób skierowano na kwarantannę domową, a 85 objęto nadzorem epidemiologicznym. Do środy 23 lipca 14 z 26 osób zakończyło już izolację – żadna nie wykazywała objawów choroby.

Służby sanitarne tonują emocje, ale nie lekceważą zagrożenia

Wojewódzka Stacja Sanitarno-Epidemiologiczna w Szczecinie potwierdziła, że stan pacjentki jest stabilny, a dalsze badania mają ustalić, czy bakteria, którą wykryto, produkuje toksynę cholery – to ona decyduje o tym, czy przypadek można uznać za pełnoobjawową cholerę. Wyniki mają być znane w najbliższych dniach.

– Sama obecność bakterii nie oznacza jeszcze epidemii – podkreślał dr Paweł Grzesiowski, Główny Inspektor Sanitarny. Dodał również, że sytuacja jest monitorowana i nie ma obecnie sygnałów, by zagrożenie miało się rozprzestrzenić.

Była ministra zdrowia Izabela Leszczyna również apelowała o rozwagę i przestrzeganie zasad higieny. – Nie wiemy jeszcze, czy mamy do czynienia ze szczepem toksynotwórczym. W takich sytuacjach musimy działać, ale nie siać paniki – mówiła.

Cholera – rzadka, ale groźna choroba

Cholera to choroba bakteryjna, która rozprzestrzenia się głównie poprzez skażoną wodę i jedzenie. Objawia się ostrą, wodnistą biegunką i wymiotami, które mogą prowadzić do silnego odwodnienia. Bez leczenia może doprowadzić do śmierci w ciągu kilku godzin.

Zakażenia najczęściej występują w krajach rozwijających się, gdzie brakuje dostępu do czystej wody i podstawowej opieki sanitarno-epidemiologicznej. W Polsce przypadki cholery są ekstremalnie rzadkie. Ostatni potwierdzony przypadek odnotowano w 2019 roku w Świnoujściu.

Warto dodać, że na rynku dostępna jest szczepionka przeciwko cholerze, jednak w Polsce nie jest ona zalecana osobom, które nie podróżują do krajów zagrożonych epidemią, takich jak Bangladesz, Indie czy Sudan Południowy.

Pielęgniarka POZ

Niepokój budzi brak źródła zakażenia

Największe zaniepokojenie budzi jednak brak jasnego źródła zakażenia. Jak informują służby, pacjentka nie podróżowała ostatnio za granicę, a także nie miała kontaktu z osobami powracającymi z obszarów tropikalnych. To oznacza, że źródło może być lokalne – np. skażona woda, żywność lub osoba będąca bezobjawowym nosicielem.

Jeśli potwierdzi się, że szczep bakterii ma zdolność produkcji toksyny, możliwe są dalsze działania sanitarne – włącznie z badaniem ujęć wody i żywności oraz szerszymi kontrolami w placówkach medycznych.

Społeczeństwo zaniepokojone, ale sytuacja pod kontrolą

Choć sytuacja została opanowana szybko i profesjonalnie, mieszkańcy Stargardu oraz internauci z całej Polski z niepokojem śledzili doniesienia medialne. W sieci pojawiały się pytania o bezpieczeństwo w szpitalach i dostęp do czystej wody.

Sanepid uspokaja – sytuacja jest monitorowana, nie ma nowych przypadków zachorowań, a osoby objęte kwarantanną czują się dobrze. Nie ma też potrzeby wprowadzania dodatkowych ograniczeń czy zmian w funkcjonowaniu szpitali i szkół.

 

Cholera to dopiero początek: Polska na progu egzotycznych epidemii – alarm ekspertów


 

 

ŚWINOUJŚCIE, POLSKA – Pojawienie się przypadku cholery w województwie zachodniopomorskim, choć pojedyncze, to dla Polski dzwonek alarmowy. Eksperci biją na alarm: polski system opieki zdrowotnej, a w szczególności lekarze podstawowej opieki zdrowotnej (POZ), nie radzą sobie z wyzwaniem, jakim są choroby spoza naszej strefy klimatycznej. To, co obserwujemy, to jedynie wierzchołek góry lodowej – bez szybkich i zdecydowanych działań, czeka nas realne zagrożenie epidemiologiczne na skalę, z jaką nie mieliśmy do czynienia od dekad.

 

Polska staje się bramą dla nowych patogenów

 

Polska, od lat będąca krajem otwartym na świat, mierzy się z nowym wyzwaniem zdrowotnym. Dynamicznie rośnie liczba osób przybywających z rejonów o odmiennych warunkach klimatycznych, gdzie flora bakteryjna i wirusowa znacząco różni się od naszej. To już nie tylko kwestia uchodźców czy migrantów zarobkowych, ale również coraz liczniejszej grupy turystów, Polaków powracających z egzotycznych wakacji, a nawet marynarzy czy pracowników sektora transportowego. Problem polega na tym, że duża część tych osób nie przechodzi żadnych obowiązkowych badań przesiewowych ani kwarantanny. Oznacza to, że potencjalne zagrożenie w postaci chorób zakaźnych wnika do kraju praktycznie bez żadnej kontroli, rozlewając się po społeczeństwie, zanim ktokolwiek zda sobie sprawę z jego istnienia.

Wyobraźmy sobie pasażera, który wraca z tropikalnego urlopu, czując się początkowo lekko osłabiony – myli to ze zmęczeniem po podróży. W jego organizmie jednak rozwija się już gorączka denga czy chikungunya. Ląduje w kraju, korzysta z transportu publicznego, chodzi do pracy, spotyka się z rodziną i znajomymi. W tym czasie, często nieświadomie, staje się wektorem dla patogenu, który w naszej szerokości geograficznej jest całkowicie obcy, a system nie jest przygotowany na jego szybkie wykrycie.

 

Bezradność lekarzy POZ: Luka w pierwszej linii obrony

 

Kluczowym problemem, na który wskazują specjaliści, jest brak przygotowania lekarzy POZ na błyskawiczną reakcję w przypadku chorób tropikalnych lub rzadko występujących w naszej strefie klimatycznej. To właśnie POZ jest pierwszą linią obrony – miejscem, gdzie pacjent zgłasza się z pierwszymi objawami. Niestety, często objawy chorób egzotycznych są niespecyficzne i mogą mylić się z powszechnymi dolegliwościami. Gorączka, osłabienie, bóle mięśni, wymioty czy biegunka – wszystko to może wskazywać zarówno na zwykłe zatrucie pokarmowe, grypę, jak i na malarię, dur brzuszny czy cholerę.

W efekcie, lekarze POZ, nieposiadający odpowiedniej wiedzy i narzędzi diagnostycznych, często błędnie diagnozują te schorzenia, przepisując standardowe leki na infekcje wirusowe lub bakteryjne. To prowadzi do katastrofalnych opóźnień w leczeniu, które w przypadku niektórych chorób (np. malarii) mogą być śmiertelne. Co gorsza, brak właściwej diagnozy i izolacji pacjenta zwiększa ryzyko rozprzestrzenienia się patogenu na znacznie większą skalę. Pacjent leczony na „grypę” wciąż może zarażać, a bez właściwej identyfikacji źródła, służby sanitarne nie są w stanie podjąć działań prewencyjnych, takich jak monitoring kontaktów czy dezynfekcja.

 

Zagrożenie epidemią: Czarny scenariusz staje się realny

 

Eksperci ostrzegają, że choroby takie jak cholera, dur brzuszny, malaria czy nawet pewne szczepy gruźlicy mogą nie tylko powrócić do Polski, ale i zmutować, tworząc nowe, trudniejsze do opanowania ogniska zakażeń w Europie Środkowej. Zmiany klimatyczne, globalizacja, a także rosnący opór na antybiotyki dla wielu patogenów tworzą idealne warunki do rozprzestrzeniania się chorób, które kiedyś były domeną odległych kontynentów.

Bez skutecznego systemu monitoringu i szybkiego reagowania – zarówno w szpitalach, z zapleczem laboratoryjnym zdolnym do identyfikacji rzadkich patogenów, jak i w POZ, gdzie lekarze byliby szkoleni w rozpoznawaniu ich pierwszych objawów – ryzykujemy powtórkę z pandemii. Tym razem jednak mielibyśmy do czynienia z mniej znanymi i trudniejszymi do opanowania chorobami, dla których często brakuje specyficznych leków czy szczepionek dostępnych na masową skalę. Taki scenariusz to nie tylko przeciążone szpitale i załamany system zdrowia, ale też panika społeczna, załamanie gospodarki i utrata zaufania do instytucji publicznych.

 

Konieczność nowych procedur kontroli: Czy Polska będzie czekać?

 

W wielu krajach zachodnich, które mają dłuższe doświadczenie z migracją i turystyką z egzotycznych kierunków, już dawno wdrożono obowiązkowe testy zdrowotne dla przyjezdnych spoza Unii Europejskiej, zwłaszcza z krajów objętych alertami epidemiologicznymi. To prosta i skuteczna metoda wczesnego wykrywania zagrożeń. W Polsce, niestety, temat ten pozostaje marginalizowany, a wszelkie próby dyskusji na ten temat często spotykają się z oporem lub są pomijane jako nieistotne. To może być ogromnym błędem o dalekosiężnych konsekwencjach.

Lekceważenie zagrożenia może doprowadzić do sytuacji, w której szpitale, już teraz borykające się z brakami kadrowymi i finansowymi, będą przeciążone, a społeczeństwo – zaskoczone nowym, trudnym przeciwnikiem, którego nikt się nie spodziewał. Musimy nauczyć się na błędach popełnionych podczas pandemii COVID-19 i działać prewencyjnie.

 

Czas działać, zanim będzie za późno

 

Sytuacja wymaga natychmiastowych i skoordynowanych działań.

Po pierwsze, służby sanitarne muszą zintensyfikować kontrole i monitorowanie sytuacji epidemiologicznej na granicach i w największych ośrodkach miejskich. Należy rozważyć wprowadzenie obowiązkowych, wyrywkowych badań przesiewowych dla osób przybywających z regionów wysokiego ryzyka.

Po drugie, konieczne jest pilne szkolenie lekarzy POZ i personelu medycznego z zakresu rozpoznawania chorób zakaźnych spoza naszej strefy klimatycznej. Powinny powstać jasne wytyczne diagnostyczne i terapeutyczne, a także łatwo dostępne kanały konsultacyjne z ekspertami w dziedzinie chorób tropikalnych.

Po trzecie, Polska, jako kraj otwarty, powinna wprowadzić kompleksowy system monitoringu zdrowotnego w punktach granicznych i większych ośrodkach miejskich. Może to obejmować systemy wczesnego ostrzegania o ogniskach chorób poza granicami, a także szybkie śledzenie kontaktów w przypadku wykrycia egzotycznego patogenu.

 

Brak działania w tej kwestii może oznaczać poważne konsekwencje dla zdrowia publicznego, stabilności społecznej i gospodarki. Musimy działać już teraz, aby nie dopuścić do sytuacji, w której „cholera to będzie dopiero początek”. Czy jesteśmy gotowi na to wyzwanie?

PANIKA W STARGARDZIE! Choroba, której nie było od lat, wróciła! Pierwszy przypadek cholery u kobiety, która nie wyjeżdżała z kraju – SPRAWDŹ, CZY JESTEŚ BEZPIECZNY!

PANIKA W STARGARDZIE! Choroba, której nie było od lat, wróciła! Pierwszy przypadek cholery u kobiety, która nie wyjeżdżała z kraju – SPRAWDŹ, CZY JESTEŚ BEZPIECZNY!


W Stargardzie, spokojnym mieście w województwie zachodniopomorskim, doszło do czegoś, czego nikt się nie spodziewał – wykryto przypadek cholery. Jeszcze bardziej niepokojące jest to, że zakażona seniorka nie wyjeżdżała z Polski, a mimo to zachorowała na jedną z najbardziej zakaźnych chorób znanych człowiekowi. Władze natychmiast podjęły działania. Na kwarantannie przebywa już ponad 20 osób, które miały z nią kontakt. Czy Polsce grozi epidemia?


Cholera w Polsce – cichy powrót groźnej choroby

Cholera to choroba, która kojarzy się z XIX-wiecznymi epidemiami, tropikalnymi krajami i brakiem dostępu do czystej wody. Tymczasem, jak pokazuje przypadek ze Stargardu, ta śmiertelnie niebezpieczna choroba może zaatakować również w środku Europy, i to bez żadnych egzotycznych podróży.

Zakażona kobieta – seniorka z Stargardu – nie opuściła kraju ani nie miała kontaktu z osobami podróżującymi za granicę. Objawy pojawiły się nagle: intensywna biegunka, osłabienie, odwodnienie. Lekarze niezwłocznie przeprowadzili testy, które – ku zaskoczeniu wszystkich – dwukrotnie potwierdziły obecność bakterii Vibrio cholerae. To pierwsze takie potwierdzenie w Polsce od wielu lat.


Co to jest cholera i jak się nią zarażamy?

Cholera to ostra, bakteryjna choroba przewodu pokarmowego wywoływana przez bakterie Vibrio cholerae. Jej najbardziej charakterystycznym objawem jest nagła, wodnista biegunka, która może prowadzić do błyskawicznego odwodnienia organizmu i zgonu, jeśli nie zostanie podjęte leczenie. Do zakażenia dochodzi najczęściej:

  • przez spożycie skażonej wody,

  • jedzenie niemytych owoców i warzyw,

  • kontakt z chorymi osobami i ich wydzielinami,

  • brak higieny osobistej, np. niedokładne mycie rąk.


Pacjentka w izolacji, a co z otoczeniem?

Zgodnie z procedurą sanitarną, zakażona kobieta została natychmiast przetransportowana do specjalistycznego oddziału chorób zakaźnych w Szczecinie, gdzie poddawana jest intensywnemu leczeniu. Mimo ciężkiego stanu, jej życiu nie zagraża już bezpośrednie niebezpieczeństwo – dzięki szybkiej reakcji lekarzy.

Najbliższe otoczenie kobiety – łącznie ponad 20 osób, w tym rodzina, sąsiedzi oraz personel medyczny, który miał z nią kontakt – zostało objęte ścisłą kwarantanną. Osoby te są codziennie monitorowane pod kątem wystąpienia objawów choroby, a GIS prowadzi intensywne działania epidemiologiczne.


Czy Polsce grozi epidemia cholery?

Główny Inspektor Sanitarny, dr Paweł Grzesiowski, uspokaja, że sytuacja jest opanowana, jednak nie ukrywa, że takie przypadki wymagają pełnej mobilizacji służb. Pojawienie się cholery u osoby, która nie podróżowała, oznacza, że źródło zakażenia może być wewnętrzne – np. w wodzie, żywności lub środowisku lokalnym.

GIS i sanepid rozpoczęły zakrojone na szeroką skalę badania środowiskowe – sprawdzane są ujęcia wody, kanalizacja, lokalne sklepy i punkty gastronomiczne, z których mogła korzystać zakażona kobieta.


Masz objawy? NIE ZWLEKAJ – zrób to natychmiast!

Jeśli zaobserwujesz u siebie następujące objawy:

  • nagłą, intensywną biegunkę wodnistą, która może wyglądać jak „woda ryżowa”,

  • nudności, wymioty, skurcze mięśni brzucha,

  • gwałtowne odwodnienie – suchość w ustach, osłabienie, przyspieszone tętno, zmniejszona ilość moczu,

  • spadek ciśnienia i zawroty głowy,

NIE CZEKAJ!

Oto co powinieneś zrobić krok po kroku:

  1. Nie próbuj leczyć się sam!
    Domowe sposoby nie wystarczą. Odwodnienie może doprowadzić do zgonu w ciągu kilku godzin.

  2. Zgłoś się natychmiast do najbliższego szpitala lub oddziału chorób zakaźnych.
    Powiedz lekarzowi, że podejrzewasz u siebie cholerę – szybka diagnoza jest kluczowa!

  3. Unikaj kontaktu z innymi ludźmi.
    Nie idź do pracy, szkoły ani sklepu – możesz nieświadomie zarażać innych.

  4. Nie spożywaj posiłków przygotowanych dla innych domowników.
    Zadbaj o izolację – osobna toaleta, ręczniki, naczynia.

  5. Dbaj o higienę – myj ręce minimum 30 sekund z użyciem mydła i ciepłej wody.


Jak chronić siebie i rodzinę? Proste zasady mogą uratować życie

Choć cholera to groźna choroba, jej rozprzestrzenianie można skutecznie zahamować. Oto najważniejsze zasady profilaktyki:

Pij tylko przegotowaną wodę lub z butelki z atestem.
Nie jedz surowych owoców i warzyw bez umycia.
Unikaj jedzenia z niepewnych źródeł – np. na straganach bez chłodni.
Gotuj mięso i ryby dokładnie!
Często myj ręce, zwłaszcza po korzystaniu z toalety i przed jedzeniem.
Nie kąp się w zbiornikach wodnych o nieznanej czystości.


Co dalej ze Stargardem?

Miasto – choć nie objęto go całkowitą blokadą – znajduje się pod baczną obserwacją służb epidemiologicznych. Mieszkańcy otrzymali komunikaty o konieczności przestrzegania zasad higieny, a także zalecenie, by unikać picia wody z niepewnych źródeł.

W lokalnych przychodniach lekarze informowani są o możliwym ryzyku zakażenia i mają obowiązek natychmiastowego raportowania każdego podejrzanego przypadku.


Dlaczego ten przypadek może być przełomowy?

To pierwszy przypadek cholery w Polsce u osoby, która nie miała związku z podróżami zagranicznymi. Oznacza to, że:

  • choroba może być już w środowisku lokalnym,

  • potrzebna jest błyskawiczna reakcja i wzmożone kontrole,

  • być może doszło do zakażenia poprzez skażone jedzenie lub wodę w lokalnym systemie.

GIS nie wyklucza, że to dopiero wierzchołek góry lodowej. Dlatego tak ważne jest, by nie lekceważyć objawów i natychmiast zgłaszać się do lekarza w przypadku podejrzenia zakażenia.


Podsumowanie – Co musisz wiedzieć TERAZ

📍 Przypadek cholery w Stargardzie – potwierdzony testami.
📍 Pacjentka nie podróżowała – zakażenie nastąpiło lokalnie.
📍 Na kwarantannie już 20 osób.
📍 GIS bada źródło – możliwe skażenie środowiskowe.
📍 Objawy? Zgłoś się od razu do szpitala zakaźnego.
📍 Zapobieganie: woda przegotowana, higiena, unikanie surowych produktów.