Cholera to dopiero początek: Polska na progu egzotycznych epidemii – alarm ekspertów


 

 

ŚWINOUJŚCIE, POLSKA – Pojawienie się przypadku cholery w województwie zachodniopomorskim, choć pojedyncze, to dla Polski dzwonek alarmowy. Eksperci biją na alarm: polski system opieki zdrowotnej, a w szczególności lekarze podstawowej opieki zdrowotnej (POZ), nie radzą sobie z wyzwaniem, jakim są choroby spoza naszej strefy klimatycznej. To, co obserwujemy, to jedynie wierzchołek góry lodowej – bez szybkich i zdecydowanych działań, czeka nas realne zagrożenie epidemiologiczne na skalę, z jaką nie mieliśmy do czynienia od dekad.

 

Polska staje się bramą dla nowych patogenów

 

Polska, od lat będąca krajem otwartym na świat, mierzy się z nowym wyzwaniem zdrowotnym. Dynamicznie rośnie liczba osób przybywających z rejonów o odmiennych warunkach klimatycznych, gdzie flora bakteryjna i wirusowa znacząco różni się od naszej. To już nie tylko kwestia uchodźców czy migrantów zarobkowych, ale również coraz liczniejszej grupy turystów, Polaków powracających z egzotycznych wakacji, a nawet marynarzy czy pracowników sektora transportowego. Problem polega na tym, że duża część tych osób nie przechodzi żadnych obowiązkowych badań przesiewowych ani kwarantanny. Oznacza to, że potencjalne zagrożenie w postaci chorób zakaźnych wnika do kraju praktycznie bez żadnej kontroli, rozlewając się po społeczeństwie, zanim ktokolwiek zda sobie sprawę z jego istnienia.

Wyobraźmy sobie pasażera, który wraca z tropikalnego urlopu, czując się początkowo lekko osłabiony – myli to ze zmęczeniem po podróży. W jego organizmie jednak rozwija się już gorączka denga czy chikungunya. Ląduje w kraju, korzysta z transportu publicznego, chodzi do pracy, spotyka się z rodziną i znajomymi. W tym czasie, często nieświadomie, staje się wektorem dla patogenu, który w naszej szerokości geograficznej jest całkowicie obcy, a system nie jest przygotowany na jego szybkie wykrycie.

 

Bezradność lekarzy POZ: Luka w pierwszej linii obrony

 

Kluczowym problemem, na który wskazują specjaliści, jest brak przygotowania lekarzy POZ na błyskawiczną reakcję w przypadku chorób tropikalnych lub rzadko występujących w naszej strefie klimatycznej. To właśnie POZ jest pierwszą linią obrony – miejscem, gdzie pacjent zgłasza się z pierwszymi objawami. Niestety, często objawy chorób egzotycznych są niespecyficzne i mogą mylić się z powszechnymi dolegliwościami. Gorączka, osłabienie, bóle mięśni, wymioty czy biegunka – wszystko to może wskazywać zarówno na zwykłe zatrucie pokarmowe, grypę, jak i na malarię, dur brzuszny czy cholerę.

W efekcie, lekarze POZ, nieposiadający odpowiedniej wiedzy i narzędzi diagnostycznych, często błędnie diagnozują te schorzenia, przepisując standardowe leki na infekcje wirusowe lub bakteryjne. To prowadzi do katastrofalnych opóźnień w leczeniu, które w przypadku niektórych chorób (np. malarii) mogą być śmiertelne. Co gorsza, brak właściwej diagnozy i izolacji pacjenta zwiększa ryzyko rozprzestrzenienia się patogenu na znacznie większą skalę. Pacjent leczony na „grypę” wciąż może zarażać, a bez właściwej identyfikacji źródła, służby sanitarne nie są w stanie podjąć działań prewencyjnych, takich jak monitoring kontaktów czy dezynfekcja.

 

Zagrożenie epidemią: Czarny scenariusz staje się realny

 

Eksperci ostrzegają, że choroby takie jak cholera, dur brzuszny, malaria czy nawet pewne szczepy gruźlicy mogą nie tylko powrócić do Polski, ale i zmutować, tworząc nowe, trudniejsze do opanowania ogniska zakażeń w Europie Środkowej. Zmiany klimatyczne, globalizacja, a także rosnący opór na antybiotyki dla wielu patogenów tworzą idealne warunki do rozprzestrzeniania się chorób, które kiedyś były domeną odległych kontynentów.

Bez skutecznego systemu monitoringu i szybkiego reagowania – zarówno w szpitalach, z zapleczem laboratoryjnym zdolnym do identyfikacji rzadkich patogenów, jak i w POZ, gdzie lekarze byliby szkoleni w rozpoznawaniu ich pierwszych objawów – ryzykujemy powtórkę z pandemii. Tym razem jednak mielibyśmy do czynienia z mniej znanymi i trudniejszymi do opanowania chorobami, dla których często brakuje specyficznych leków czy szczepionek dostępnych na masową skalę. Taki scenariusz to nie tylko przeciążone szpitale i załamany system zdrowia, ale też panika społeczna, załamanie gospodarki i utrata zaufania do instytucji publicznych.

 

Konieczność nowych procedur kontroli: Czy Polska będzie czekać?

 

W wielu krajach zachodnich, które mają dłuższe doświadczenie z migracją i turystyką z egzotycznych kierunków, już dawno wdrożono obowiązkowe testy zdrowotne dla przyjezdnych spoza Unii Europejskiej, zwłaszcza z krajów objętych alertami epidemiologicznymi. To prosta i skuteczna metoda wczesnego wykrywania zagrożeń. W Polsce, niestety, temat ten pozostaje marginalizowany, a wszelkie próby dyskusji na ten temat często spotykają się z oporem lub są pomijane jako nieistotne. To może być ogromnym błędem o dalekosiężnych konsekwencjach.

Lekceważenie zagrożenia może doprowadzić do sytuacji, w której szpitale, już teraz borykające się z brakami kadrowymi i finansowymi, będą przeciążone, a społeczeństwo – zaskoczone nowym, trudnym przeciwnikiem, którego nikt się nie spodziewał. Musimy nauczyć się na błędach popełnionych podczas pandemii COVID-19 i działać prewencyjnie.

 

Czas działać, zanim będzie za późno

 

Sytuacja wymaga natychmiastowych i skoordynowanych działań.

Po pierwsze, służby sanitarne muszą zintensyfikować kontrole i monitorowanie sytuacji epidemiologicznej na granicach i w największych ośrodkach miejskich. Należy rozważyć wprowadzenie obowiązkowych, wyrywkowych badań przesiewowych dla osób przybywających z regionów wysokiego ryzyka.

Po drugie, konieczne jest pilne szkolenie lekarzy POZ i personelu medycznego z zakresu rozpoznawania chorób zakaźnych spoza naszej strefy klimatycznej. Powinny powstać jasne wytyczne diagnostyczne i terapeutyczne, a także łatwo dostępne kanały konsultacyjne z ekspertami w dziedzinie chorób tropikalnych.

Po trzecie, Polska, jako kraj otwarty, powinna wprowadzić kompleksowy system monitoringu zdrowotnego w punktach granicznych i większych ośrodkach miejskich. Może to obejmować systemy wczesnego ostrzegania o ogniskach chorób poza granicami, a także szybkie śledzenie kontaktów w przypadku wykrycia egzotycznego patogenu.

 

Brak działania w tej kwestii może oznaczać poważne konsekwencje dla zdrowia publicznego, stabilności społecznej i gospodarki. Musimy działać już teraz, aby nie dopuścić do sytuacji, w której „cholera to będzie dopiero początek”. Czy jesteśmy gotowi na to wyzwanie?

Jedna odpowiedź do “Cholera to dopiero początek: Polska na progu egzotycznych epidemii – alarm ekspertów”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *